-
Zabawa w Boga? Pęd ku sławie?
30 września 2015 Bohaterowie, Film
-
Jeśli nie podejmujesz wyzwań, sukcesywnie nie podnosisz sobie poprzeczki, daleka jesteś od osiągnięcia sukcesu. Niemniej jednak zachowawczość poniekąd chroni Cię przed porażką. Czy jednak zadowolisz się spokojnym, pozbawionym ekscytujących momentów życiem?
Zdarzało mi się narzekać na służbę zdrowia, skrytykować postawę szpitalnego personelu, lekceważący stosunek lekarzy, wiekowy sprzęt, odległe terminy wizyt. Czasami niepokojące zachowanie, odzianych w białe kitle ludzi, tłumaczyłam zmęczeniem, czy też rutyną, innych zaś podejrzewałam o całkowite rozminięcie się z powołaniem. Nie byłam w stanie wskazać bohatera, który ukończywszy medycynę, postawił sobie jasny cel, jakim byłaby prawdziwa rewolucja.
Niemalże rok po światowej premierze rodzimej produkcji, zasiadłam przed ekranem telewizora, by w domowym zaciszu zapoznać się z historią człowieka, który pomimo przeciwności losu, społecznym obawom, zawodowym przeciwnikom, dokonał niebywałej rzeczy. Pionier polskiej transplantologii, senator, Kawaler Orderu Orła Białego, patron Fundacji ,,Zdążyć z pomocą”, bohater filmu Łukasza Palkowskiego.
Jednakże to nie na Zbigniewie Relidze, a na wcielającym się w rolę znanego kardiochirurga Tomaszu Kocie, skupiona będzie moja uwaga.
fot. Filmweb
Niektórzy ograniczają się do przywdziania scenicznego kostiumu, inni pozwalają charakteryzatorom na dokonanie drastycznych zmian w wyglądzie. Modelują głos, farbują włosy, przycinają, przedłużają, lub, gdy wymaga tego scenariusz, golą głowę na zero. Są jednak tacy aktorzy, którzy całkowicie zatracają się w roli. Chcąc uwiarygodnić swą postać, zmieniają dietę, styl poruszania się, przebywają w ,,naturalnym, codziennym otoczeniu” swych bohaterów, nawet ulegają ich nałogom. Jeśli scenariusz danego filmu czy serialu został oparty na faktach, opisuje losy współczesnych, bądź dawniej żyjących ludzi, potrafią przeniknąć do obcego środowiska, uczestniczyć w jego życiu.
A wszystko po to, by wiedzę czerpać z autopsji, nie tylko z podsuniętego tekstu, by nie stwarzać pozorów, a odzwierciedlić realia, by w oczach widzów i krytyków wypaść wiarygodnie.
Tomasz Kot zdecydowanie należy do ostatniej kategorii. Plan filmowy, deski teatru, telewizyjne studio stwarzają mu idealne warunki do pracy, przepełnione wyzwaniami, którym aktor niewątpliwie stawia czoło.
Przychylność publiki zdobył jako Maksymilian Skalski, zamożny wdowiec, otoczony gromadką dzieci, odpierający zaloty despotycznej biznesowej partnerki. Razem z Nianią Franią (Agnieszką Dygant) stworzył udaną parę, przez kilka lat wywołując uśmiech na twarzach fanów serialu.
Wielokrotnie udowadniał, że nie tylko komedia jest bliska jego sercu. Nie można również zaszufladkować Tomasza Kota, jako bohatera jednej produkcji. Przywoływał wspomnienia, będąc skazanym na bluesa, przywdziewał wojskowy mundur, przed kamerą paradował niemalże w negliżu. Występował w zarówno ambitnych jak i komercyjnych projektach, podnosząc rangę jakościowo kiepskich filmów, jak i uświetniając te, godne uwagi.
Zbigniew Religa nie bawił się w Boga, nie konkurował z Absolutem. Wykorzystywał zdobytą podczas zagranicznych staży wiedzę, nabyte umiejętności oraz pragnienie pomagania ludziom, do tego, by naprawiać, ulepszać tak kruchy materiał, jakim jest człowiek. Wcielający się w rolę kardiochirurga Tomasz Kot, odtworzył gesty profesora (wówczas docenta), charakterystyczny sposób poruszania się, lekko przygarbioną postawę, nieodzowny papieros, krzaczaste brwi, a nawet wiązankę przekleństw. Ani reżyserowi, pomysłodawcy scenariusza (Krzysztof Rak), ani odtwórcy głównej roli nie zależało na gloryfikowaniu lekarza, na ukazaniu wyłącznie jego pozytywnej strony. Czymże byłaby droga wiodąca ku zwycięstwu, gdyby nie pojawiły się na niej liczne przeszkody? Filmowy Religa hucznie świętował sukcesy, lecz równie intensywnie odczuwał porażki, niejednokrotnie szukając ukojenia w alkoholu.
autorem powyższego zdjęcia jest James L. Stanfield
Rozdarty pomiędzy osamotnioną żoną, a pracą, ograniczany przez przełożonego, system, moralność społeczeństwa, podejmuje walkę, ryzykuje stanowisko, dobre imię i kontynuuje to, co rozpoczął jego poprzednik Jan Moll. Spotyka się z krytyką mediów, konkurentów, czasami wywiesza białą flagę. W każdej sytuacji może liczyć na lojalność personelu.
Dla współczesnego widza naturalistyczne sceny, okraszone krwią i ludzkimi wnętrznościami, którym uważnie przygląda się kamera, nie stanowią ewenementu. Wszakże wystarczy włączyć telewizor, by na jego ekranie ukazały się kolejne odcinki zagranicznych ,,Chirurgów”, ,,Ostrego dyżuru” czy rodzimych ,,Lekarzy”. W czasach, gdy diagnozę stawia popularna wyszukiwarka, internauci opisują swe dolegliwości i polecają ,,sprawdzone” metody walki z chorobami na forach, okres minionego ustroju, ograniczony dostęp do nowoczesnej aparatury, wiedzy, odnoszącej transplantologii, wydaje się być czymś nierealnym. Skoro przeszczepia się ludziom skórę, zmienia ich pierwotną płeć, wymienia organy, jedyne kwestie, które nadal wzbudzają kontrowersje, dotyczą wiary oraz moralności.
Bogowie korespondują z realiami poprzedniego stulecia. Oddają klimat lat osiemdziesiątych poprzez rekwizyty, ubrania, fryzury, muzykę, dostępne technologie. Jednakże poruszają sprawy, które nie są obce współczesnemu widzowi. Pracoholizm, nałogi, mentalne rozterki, bezsilność występują także obecnie.
Jest jeszcze jedna, niezwykle istotna kwestia. Wiąże się ona z wyrażeniem zgody na pośmiertne pobranie organów, mogących uratować życie innym ludziom. Na ekranie pojawiła się kobieta, wątpiąca w słuszność transplantacji serca. Mężatka, w którą wcieliła się Sonia Bohosiewicz, postrzegała serce, jako źródło emocji. Czerwony mięsień nie był dla niej organem, pompką, tłoczącą krew, ale symbolem, ośrodkiem osobowości, odpowiedzialnym na uczucia, przywiązanie do drugiego człowieka. Przeszczep serca kojarzył się jej z całkowitą odmianą małżonka. Matka dawcy, wierzyła zaś, iż wspomniany organ, jako nośnik duszy, będzie dalej funkcjonował, przedłuży życie jej ukochanego syna, w ciele obcego mężczyzny.
Dla jednych transplantacja jest równoznaczna z profanacją, z bezczeszczeniem ,,żywych zwłok”, działaniu wbrew naturze i boskiemu planu. Rodzina rości sobie prawa do decydowania o ciele i wnętrznościach bliskiej osoby, której mózg obumarł. Tymczasem każdy z nas może dobrowolnie podpisać Oświadczenie woli. Jego treść dostępna jest w Internecie. Gotowy dokument warto nosić przy sobie, schowany w torbie, plecaku, portfelu.
Możesz nie zgadzać się z moim stanowiskiem, posiadać odmienne zdanie. Nie będę się z Tobą spierać. Jednak odpowiedz sobie na pytanie do czego po śmierci potrzebne Ci będą zdrowe organy, narządy, które choć nie wskrzeszą Ci życia, mogą pomóc komuś dłużej cieszyć się ziemskim bytem.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Najnowsze komentarze
EWELINA: ŚWIETNY POMYSŁ. DZEKI ZA »
Natalia: chciałabym kupić są »
Barbara: Witam serdecznie »
li_lia: Dzień dobry. Niestety »