Naturalne masło shea nierafinowane 200 g www.gaj-oliwny.pl/

12 marca 2012 Kosmetyki  2 komentarzy

[…]

Tak zła chyba jeszcze nigdy nie byłam… Po przylocie do Ghany dowiedziałam się, że moja walizka przez pomyłkę poleciała w zupełnie innym kierunku niż ja. Pani za biurkiem bezradnie rozkładała ręce i polecała czekać. Jak mam do cholery czekać, kiedy mam jedną parę majtek na sobie, a w kosmetyczce tylko puderniczkę i cienie do powiek. Rozumiem, że Afryka to ciepły kontynent, ale żeby od razu chodzić bez bielizny? Może powinnam założyć spódniczkę z liści bananowca i zacząć tańczyć wokół ognia… Jaką ja miałam ochotę wykrzyczeć jej to wszystko prosto w twarz, ale ugryzłam się w język tak mocno, że aż poczułam smak krwi w ustach. Miałam wrażenie, że na twarzy malują mi się iście wojenne barwy… Z braku innego wyboru, postanowiłam jednak współpracować z obsługą linii lotniczych.

Przejazd taksówką do hotelu wcale nie poprawił mi nastroju. Było ciepło, ba, wręcz gorąco, a we wnętrzu samochodu panował dziwny zapach, przyprawiający mnie o mdłości. Jeśli pokój hotelowy również okaże się pomyłką, ucieknę stąd na piechotę do domu…

Po wyjściu z samochodu moim oczom ukazał się niewielki, biały budynek z zielonymi okiennicami. Przy każdym oknie wisiały kolorowe kwiaty w donicach, a przed wejściem leżał maleńki czerwony dywanik. Rozejrzałam się dookoła i moim oczom ukazał się malowniczy krajobraz. Dookoła kolorowe kwiaty, które widziałam pierwszy raz w życiu, drzewa, na których uśmiechały się do mnie błyszczące cytrusy i szereg maleńkich domków, pomiędzy którymi biegała grupka roześmianych dzieci. Po chwili podszedł do mnie czarnoskóry, młody mężczyzna i płynną angielszczyzną zapytał o bagaż. Przez chwilę zagotowało się we mnie na samą myśl o tym, gdzie teraz znajdują się moje rzeczy, ale licząc do dziesięciu i jeszcze raz przyglądając się temu uroczemu miejscu udało mi się nie wybuchnąć. Mężczyzna odprowadził mnie do drzwi mojego pokoju, skinął głową i zniknął niemal bezszelestnie pozostawiając mi klucz w dłoni.

Przyznam, że po całym dniu nieprzyjemnych wrażeń, wkładając klucz do zamka miałam mieszane uczucia. Ten pokój będzie moim domem przez kilka następnych miesięcy, więc wolałabym, aby nie rozczarowało mnie to, co zobaczę po otwarciu drzwi. Skrzyżowałam palce u rąk jednocześnie zaciskając kciuki i pomału nacisnęłam klamkę. Odetchnęłam z ulgą… Moim oczom ukazał się przestronny pokoik. Ściany były pokryte kremową tapetą w złote liście, na których opierało się popołudniowe słońce, pod oknem stała toaletka z dokładnie wypolerowanym lustrem, a pod ścianą stały dwa ogromne fotele i stolik kawowy. Na ścianach wisiały liczne afrykańskie dekoracje i świeczniki z kolorowego szkła. W części sypialnej stało szerokie łóżko z setką satynowych poduszek, a nad nim unosiła się muślinowa moskitiera. Z sypialnią sąsiadowała łazienka. Pomimo swoich niewielkich rozmiarów było w niej wszystko to, co być powinno. Na moje szczęście były i czyste ręczniki, podstawowe przybory kosmetyczne i puszysty szlafrok.

Zostawiłam swój skromny bagaż na łóżku i zeszłam na dół w poszukiwaniu jakiegoś sklepu z bielizną. Zanim doszłam do portierni dopadła mnie kobieta w średnim wieku pytając, czy coś się stało i czy na pewno jestem zadowolona z pokoju. Mówiła płynnie po angielsku, więc nie trudno było mi z nią rozmawiać. Zapewniłam ją, że pokój podoba mi się w równym stopniu co okolica. Pokrótce opisałam jej moją przygodę na lotnisku i poprosiłam o pomoc w znalezieniu jakiegoś sklepu. Kobieta zastanowiła się przykładając palec wskazujący do policzka, a po chwili wzruszyła ramionami bezradnie, mówiąc, że w okolicy nie ma sklepów, które mogłyby spełnić moje oczekiwania. Obiecała jednak, że zrobi wszystko, aby rozwiązać mój problem. Udałam się do pokoju pokrzepiona postawą właścicielki hotelu i zatopiłam się w głębinie fotela. Poczułam jak z moim mięśni spływa całe napięcie i osunęłam głowę bezwładnie na oparcie.

Nie jestem pewna, czy zasnęłam i ile minęło czasu odkąd usiadłam, ale ocknęłam się w momencie, gdy usłyszałam delikatne pukanie. Wygramoliłam się niezdarnie z fotela i poszłam sprawdzić jaki gość czeka za drzwiami mojego nowego  domu. Na korytarzu stała młoda, czarnoskóra kobieta, ubrana w szeroką sukienkę z bufiastymi rękawami, kolorem przypominającą zmurszałą tęczę, a na głowie miała przewiązaną chustę z tego samego materiału. Przywitała mnie lekkim uśmiechem i wręczyła niewielki pakunek przewiązany sznurkiem, wyglądającym jak mysi ogonek. Podziękowałam grzecznie, a ona w odpowiedzi skinęła głową i zniknęła tak szybko, jak spłoszone zwierzę.

Bez chwili namysłu rozpakowałam przesyłkę. Buzia roześmiała mi się z radości na sam widok jej zawartości. Znalazłam tam dżinsowe szorty, biały podkoszulek i niewielki słoiczek tajemniczego specyfiku. Najbardziej zaintrygował mnie nieznany mi kosmetyk. Obejrzałam słoiczek dokładnie. Na jego dnie napisano flamastrem „Shea”. Gdzieś już słyszałam to słowo. Zawartość słoiczka miała kremową konsystencję i żółto-beżowy kolor. Zapach, choć wydawał się mi znany, nie przywodził na myśl nic konkretnego. W każdym razie był dość przyjemny. Nie zastanawiając się długo, złapałam laptopa i wpisałam hasło do wyszukiwarki. Wujaszek Google jak zawsze stanął na wysokości zadania i w jednej chwili otrzymałam wszystkie niezbędne informacje, a nie było ich mało.

Pobieżnie przeczytałam informacje o zastosowaniu mojego nowego kosmetyku i udałam się do łazienki… Nie miałam ochoty wychodzić spod prysznica aż do  jutra. Choć uwielbiam słońce i lato, afrykańskie temperatury nieźle już dały mi się we znaki przez te kilka godzin. Kiedy nie miałam już nawet skrawka skóry do umycia, zakręciłam wodę i sięgnęłam po ręcznik. Czułam się jak nowo narodzona. Usiadłam na niewielkim krzesełku i zabrałam się za pielęgnację moim nowym i jedynym w tej chwili nabytkiem, masłem shea.

Masło w dłoni niemal natychmiast zmieniło się w coś, co przypominało delikatną oliwkę. Cudownie wchłaniało się w moją skórę nie pozostawiając tłustej powłoki, jak się tego spodziewałam. Zachęcona wysmarowałam się nim cała od wierzchołka czoła, po końcówki palców nóg. Wokół unosił się drzewny, lekko orzechowy zapach,  moja skóra była miękka i wydawała się bardziej elastyczna niż zazwyczaj. Byłam pod wrażeniem, a to nie koniec niespodzianek. Okazało się bowiem , że masło jest też świetną bazą pod makijaż. Twarz nim posmarowana wcale nie była tłusta i świecąca, a pokryta fluidem, czy pudrem stała się aksamitnie gładka, bardziej niż zazwyczaj. Korzystając też z porady znalezionej w sieci, wymieszałam odrobinę z pudrem, uzyskując zaskakujący efekt matowej szminki. Wrzuciłam na siebie śnieżnobiały podkoszulek i króciutkie szorty, a bez bielizny jakoś się obejdę…

Wyglądało na to, że dzięki temu, że zaginął mój bagaż, zyskałam fantastyczny kosmetyk, który nie tylko świetnie zaspokaja większość moich potrzeb, ale też zmniejsza wielkość kosmetycznego niezbędnika do zaledwie jednego słoiczka. Na dodatek jest w 100% naturalny, a ja tak bardzo nie lubię chemii, już w czasach szkolnych jej nie lubiłam…

Rozpoczęłam nowy etap w życiu i chyba dam radę być szczęśliwa…

 

 

Naturalne masło shea nierafinowane 200 g

http://www.gaj-oliwny.pl/

Opis producenta:  Naturalne nierafinowane masło shea wytwarzane przez wspólnotę kobiet w Ghanie w ramach programu aktywizacji ekonomicznej regionu (Fair Trade). Masło shea nierafinowane jest twarde o żółtym kolorze i charakterystycznym orzechowo-drzewnym zapachu.

Cena bez promocji: 38.99

Masło shea ma bardzo szerokie zastosowanie. Jeszcze nie wszystkie udało mi się wypróbować, ale jak do tej pory jestem nim wręcz oczarowana.

To coś znacznie więcej niż kosmetyk dla całej rodziny. Poważnie zastanawiam się nad zlikwidowaniem z półki wszystkich innych kremów, balsamów, zasypek i maści i całej reszty buteleczek i słoiczków.

Z pewną obawą posmarowałam nim całą twarz. Z obawą, ponieważ moja cera potrafi być niesamowicie kapryśna i muszę uważać, aby nie wyglądać jak muchomor jesienną porą. W tym przypadku skóra nie zareagowała w żaden niepożądany sposób. Jest miękka i wydaje się być gładsza niż dotychczas, a masło nie pozostawia tłustej warstwy, ani efektu błyszczenia się. Brwi nim muśnięte, przez większość dnia wyglądają idealnie, a makijaż znacznie dłużej utrzymuje świeżość. Zauważyłam też, że posmarowanie w miejscu, gdzie spryskuję się perfumami sprawia, że zapach dłużej się utrzymuje. Na moje spierzchnięte usta podziałało jak najdroższy basam. Stały się miękkie i gładkie i dzięki temu pocałunki, którymi obdarowuję męża są słodsze, a po zmieszaniu z odrobiną różu otrzymałam kolor szminki, jakiego nie udało mi się znaleźć w żadnej drogerii.

Wypróbowałam też masło jako balsam po kąpieli. Dodając kilka kropel olejku jaśminowego miałam wrażenie, że używam kosmetyków z tzw. najwyższej półki. Moja nieco zaniedbana skóra odzyskuje świetny wygląd, elastyczność i gładkość. Nawet dłonie po myciu okien doznały ukojenia po domowej kuracji przy użyciu masła shea, a stopy są delikatne i miękkie jak po wizycie w salonie kosmetycznym.

Producent wymienia jeszcze wiele innych sposobów na wykorzystanie tego cudu natury. Są to:

- ochrona skóry twarzy przez mrozem, wiatrem i słońcem (zawiera naturalny filtr UV odpowiadający SPF 4-6), także dla dzieci i niemowląt.

- naturalny emolient do kąpieli dla całej rodziny od pierwszych dni życia.

- balsam kojący podrażnienia po opalaniu

- balsam przeciwko rozstępom podczas ciąży, a także do masażu już powstałych.

- środek przyspieszający gojenie poparzeń, ran i blizn.

- środek łagodzący dolegliwości po ukąszeniu owadów

- środek do pielęgnacji paznokci i skórek

- balsam po depilacji

- wszechstronny kosmetyk do pielęgnacji noworodka i niemowlęcia – także jako krem przeciw odparzeniom.

-  odżywka do włosów – producent zaleca nałożyć na włosy niewielką ilość, owinąć ręcznikiem i pozostawić na 15 minut. Po upływie tego czasu włosy należy umyć.

 

Producent zaleca przechowywanie produktu w lodówce ze względu na brak zawartości konserwantów.

Wciąż odkrywam nowe zastosowania dla tego specyfiku. Wiem też, że Afrykanki stosują masło shea w swoich kuchniach do smażenia potraw, ale ja chyba wolę wykorzystać je do pielęgnacji ciała od zewnątrz.

Polecam wszystkim tym, którzy poszukują dobrego kosmetyku dla całej rodziny.

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

2 komentarzy w Naturalne masło shea nierafinowane 200 g www.gaj-oliwny.pl/

  • Justyna Gładysz says:

    musze wypróbowac :)

  • Pastelle says:

    Polecam. Mojej małej córeczce w okolicy ust pojawiło się jakieś podrażnienie. Posmarowałam to miejsce masłem shea na noc i rano po podrażnieniu nie było śladu.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>