-
POTWÓR przychodzi siedem minut po północy…
27 marca 2014 Książka
-
Moja mama umiera.
Utwierdza mnie w przekonaniu, że kolejna dawka nowych leków tym razem pomoże jej odzyskać zdrowie.
Oboje wiemy, że to nieprawda.
Jednak odgrywamy przed sobą wyuczone role, wzajemnie podnosząc się na duchu, oszukując wszystkich, że ta sytuacja będzie miała szczęśliwe zakończenie.
Kocham matkę. Jest najważniejszą osobą w moim życiu.
Nie potrafię dłużej dźwigać ciężaru jej choroby.
Nie chcę patrzeć, jak niknie w oczach.
Nie chcę być świadkiem jej odejścia.
W GŁĘBI SERCA MARZĘ O TYM, BY WRESZCIE PRZESTAŁA CIERPIEĆ.
Chciałbym, aby ta sytuacja okazała się koszmarem, z którego w każdej chwili mogę się obudzić.
Rak, który wyniszcza organizm mojej matki, nie jest jednak najstraszniejszym ze znanych mi potworów.
Bowiem prawdziwy POTWÓR nawiedza mnie codziennie SIEDEM MINUT PO PÓŁNOCY…
W sytuacji, gdy bliska osoba zmaga się z chorobą, zazwyczaj próbujemy ulżyć jej w cierpieniu, otoczyć opieką, zapewnić komfortowe warunki, życząc szybkiego powrotu do zdrowia. Kiedy jednak mamy do czynienia z rakiem, każdy kolejny dzień traktujemy jak zwycięstwo, jak zakończoną sukcesem bitwę, będąca preludium prawdziwej wojny.
Conor pochodzi z rozbitej rodziny. Jego ojciec zamieszkał na oddalonym o tysiące mil kontynencie, gdzie wraz z nową żoną i kolejnym potomkiem próbuje ułożyć swoje życie na nowo. Tymczasem trzynastolatek, będący głównym bohaterem nietuzinkowej książki Patricka Nessa, każdego dnia musi stawiać czoło kłodom, jakie pod nogi rzuca mu los. Czytelnikowi może wydać się niesprawiedliwym fakt, że nastolatek jest nie tylko społecznie wyobcowaną jednostką, kozłem ofiarnym, będącym workiem treningowym dla szkolnych chuliganów, nastolatkiem, dorastającym bez wsparcia ze strony ojca, świadkiem działania śmiertelnej choroby, która dąży do tego, by odebrać mu matkę. Czyż nie za wiele tych nieszczęść, jak na jednego chłopca?
Tymczasem nasz bohater wbrew pozorom stara się zachować zimną krew, nie dopuszczać do siebie myśli o wręcz tragicznym położeniu. Znosi uszczypliwe zaczepki rówieśników, odrzuca pomoc pedagogów, z dystansem podchodzi do propozycji złożonej mu przez babcię. Nawet w relacji ojciec-syn wykazuje się większą dojrzałością od człowieka, który go spłodził. Jednakże każdej nocy Conor przeżywa najgorszy z koszmarów, śni o przyszłości. Wstydliwe, trudne do zaakceptowania pragnienia, które nie są czymś, co powinno ciążyć chłopcu na sumieniu, przyczyniają się do wezwania POTWORA. Zmaterializowana bestia nie przypomina jednak zapamiętanego z nocnych dramatów stwora. Owszem, suma lęków, nadziei i marzeń chłopca jest przerażająca, posiada magiczną moc i, jak się zdaje czytelnikowi oraz samemu nastolatkowi, może uzdrowić matkę Conora. Czy jednak będzie w stanie to uczynić? Czy tego zechce? W jakim celu wspomniany POTWÓR objawia się trzynastolatkowi? Dlaczego przychodzi do niego siedem minut po północy?
Takie książki trafiają się niebywale rzadko. Trudno je znaleźć w morzu tandety. Gdybym sugerowała się wyłącznie pełnymi zachwytu opiniami, nazywającymi utwór Nessa arcydziełem, z pewnością omijałabym Siedem minut po północy szerokim łukiem. Trochę z przekory, trochę z własnego doświadczenia, w każdym razie sceptycznie odnoszę się do takich ,,marketingowych chwytów”, mających na celu skłonienie mnie do kupna danej lektury. Tymczasem tekst Nessa, zainspirowany pomysłem zmarłej pisarki Siobhan Dowd, okazał się zaskakująco-przerażającym doznaniem.
Najmocniejszym atutem powieści jest klimat, jaki udało się stworzyć jej autorowi. Mroczny, pełen niebezpiecznych, irracjonalnych zdarzeń świat Conora, nie zaprasza nas otwartymi drzwiami, abyśmy przekroczyli jego próg. Kto choć raz zagłębi się w historię chłopca nie tylko nie pozostanie obojętny wobec opisanej tragedii, wręcz zacznie baczniej przyglądać się i przysłuchiwać swojemu otoczeniu, zwłaszcza podczas późnych, nocnych godzin. Ness w mistrzowski sposób zbudował napięcie między nastoletnim bohaterem, a POTWOREM, tego ostatniego czyniąc tak namacalnym, wiarygodnym bytem, że na samą myśl o spotkaniu z nim przechodzą mnie dreszcze.
Nie bez znaczenia jest tutaj wszechobecność metafor oraz godna pochwały symbolika. Kiedy uzmysłowiłam sobie kim tak naprawdę jest POTWÓR i dlaczego wezwał go Conor, poczułam się przygnieciona ciężarem całej opowieści.
Na uwagę zasługują również niesamowicie realistyczne, jakby wyrwane z sennych koszmarów ilustracje. Jeśli słowa mają wielka moc, wyobraźcie sobie z jakim skutkiem przemawiały do mnie prace Jima Kaya. Przepełnione realną grozą, zakłócającym myśli niepokojem, bogate w detale, mogące funkcjonować samodzielnie, poza powieścią, stanowią jej integralną część, opuszczają ramy kartek, przenikają na kolejne strony. Kay uwolnił ilustracje ze sztywnych ram, pozwolił im zamieszkać na obrzeżach białych kart, a kontrastujące z sobą biel i czerń oraz różne odcienie szarości, pobudzają wyobraźnię czytelnika, strasząc samym faktem istnienia.
W Siedmiu minutach po północy nie znajdziecie żadnych niepotrzebnych, zbędnych, elementów. Nie da się przeoczyć faktu, iż całość została głęboko przemyślana i tak zaplanowana, by zasłużyć na wszelkie pochwały i wyróżnienia. Tutaj nawet dobór czcionki odgrywa istotną rolę, podkreślając obecność i siłę POTWORA.
Miejcie na uwadze fakt, iż pomysł stworzenia opisanej historii nie zrodził się w głowie Patricka Nessa. On jedynie nadał mu odpowiedni kształt, ubrał go we właściwe słowa, tym samym oddając hołd pisarce, o której zaledwie wspomniałam Wam w swojej opinii. Być może ta informacja stanie się dla kogoś z Was pretekstem do tego, aby zapoznać się z utworami Siobhan Dowd i skonfrontować z nimi tekst Nessa. Czy Patrick podołał zadaniu? Czy Siobhan, gdyby nadal żyła, byłaby dumna z tego dzieła? A może uśmiecha się teraz z zaświatów?
Kiedy już dotrzecie do ostatniej kartki, zastanówcie się jaki rodzaj bestii drzemie w Waszej podświadomości. Czy kiedykolwiek wypuścicie ją na wolność? Czy będziecie potrzebować jej pomocy? Czy zrzucicie na jej barki odpowiedzialność za własne słowa, myśli i czyny?
FENOMENALNA LEKTURA!
Siedem minut po północy
Patrick Ness
Na podstawie pomysłu Siobhan Dowd
Wydanie I
Słupsk 2013
Półka: Książka zakupiona, nie została otrzymana w ramach recenzenckiej współpracy
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Mam ochotę na tę książkę. Muszę ją w końcu przeczytać.
Jestem bardzo ciekawa tego potwora, który przychodził do bohatera i jego przyczyny.