-
Ulica taka jak inne…
29 lipca 2012 Książka
-
Nie wiem ile razy zaczytywałam się w historiach mieszkańców Ulicy. Delektując się każdym wyrazem, zawsze przeżywałam ich walkę z przeciwnościami losu. To była moja pierwsza książka Daniela Odiji. Fascynacja jego utworami trwała przez kilka lat i objawiała się polowaniem na kolejne powieści, które naprawdę nie łatwo było zdobyć.
Dziś chciałabym Was zarazić nie tyle moją sympatią i podziwem autora Ulicy, co historią, która choć jest tak realnie przygnębiająca, wciąga niczym przerażające bagno.
Ulica
Daniel Odija
Wołowiec 2001
Wydanie I
Nie chciałabym mieszkać na opisanej przez Daniela ulicy. Długa nie jest tylko tworem architektów minionej epoki, miejscem, którego nawet nie ma na planie miasta, to specyficzny, żywy organizm. Długa jest jądrem nienawiści, menelstwa, ubóstwa, podejrzanych interesów, zbrodni popełnianych pod osłoną nocy iw biały dzień. Karmi się krwią swoich mieszkańców oraz wódką, piwem i tanimi jabolami. Długa przypomina pulsującą żyłę, która drażni swego właściciela samym faktem istnienia, ale jednocześnie jest oznaką bycia.
Bohaterowie Ulicy to ludzie upadli. Wśród nich są mający w nosie problemy doczesnego świata pijaczki, parające się prostytucją Cebule, były intelektualista Kanada, który przeszedł na płynną stronę mocy, karmiące się plotkami i wiecznie ze sobą rywalizujące sąsiadki, złodzieje, narkomani z Butaprenem na czele, żebracy. Ulica Długa jest również domem dla tych, którzy próbują wiązać koniec z końcem i uczciwie zarobić na utrzymanie rodziny. Do nich można zaliczyć pogodzoną z losem Pokorową, jej męża, którego największą pasją są gołębie i kafelkowanie mieszkań, listonosza Bukowskiego, który stracił życie, broniąc torby z rentami swoich klientów.
Życie na Długiej przypomina walkę o przetrwanie. Zwycięstwo w niej mogą odnieść silne jednostki, które wierzą w swoje mięśnie- jak były kibol Mucha, w swój spryt, tutaj przodownikiem będzie jumak Żaba, oraz ci, którzy usłużnie zejdą z drogi tym, z którymi nie warto wchodzić w polemikę dłoni, stóp i kolan.
Ulica, położona gdzieś na Pomorzu, to obskurny zakątek. Przypomina rozkładającego się kota, śmierdzi moczem, starymi petami i spermą klientów okolicznych dziwek. Ta atmosfera podgrzewa wiszące na włosku kłótnie, wsadza w usta swoich ludzi słowa pełne pogardy, działające jak czerwona płachta na byka. W wyniku nieporozumienia ulokowane na niej budynki zostały pomalowane tylko w części. Drażnią ludzi swoimi nowymi barwami, które nie pasują do otoczenia.
Spora część mieszkańców jest pogodzona z życiem, które zweryfikowało ich dziecięce marzenia. Beznadziejność sytuacji przygniata najsłabsze jednostki. Tam nawet najbardziej niewinne piękno z czasem powszednieje, zostaje pożarte, zmielone i wyplute.
Ulica długa jest niczym brzuch ciężarnej, która ma wiele na sumieniu. W swym łonie nosi istotę niewiadomego pochodzenia, która przychodząc na świat najpierw dostosowuje go do swojego widzimisię, a w ostateczności niszczy.
Długa poraża swym brutalnym sposobem przetrwania. Porusza żalem, rodzącym się w sercach dzieci, które muszą samodzielnie zadbać o swój byt. Dłonie same zaciskają się w piersi, gdy na pierwszy plan wysuwa się młody Mąka, ciągnący za rękę swoją siostrzyczkę w poszukiwaniu jedzenia, które i tak w ostateczności zabierze im pijany ojciec. Chciałoby się krzyknąć do rodziców, którzy ośmieszają siebie i swoje pociechy, kiedy w publicznych miejscach zdradzają swoje ułomności i skłonności do procentów.
Długa jest wrzodem na tyłku swojego miasta. Na pierwszy rzut oka tam nie da się normalnie funkcjonować. Chore społeczeństwo, powietrze gęste od czegoś, co determinuje czyny bohaterów, smród rozkładających się ciał, morderstwa, brutalność mnożą się jak bakterie w sedesie. Kto przekroczy próg Długiej prędzej czy później źle skończy.
Co mnie tak zafascynowało w książce Odiji? Autor z zadziwiającą lekkością i gracją opisuje obrzydliwy świat jednej z ulic. Tam nawet moment staczania się na dno bohaterów został ukazany w urzekający poetycki sposób. Odija zręcznie żongluje kurwami, chujami, popierdolcami i między nimi wplata tak wyszukane porównania i przenośnie, że czytelnik chciałby chociaż na chwilę znaleźć się na miejscu opisywanych osób. Momentami miałam wrażenie, że słowa układają się w melodię, płyną swobodnie z papierowych stron wprost do moich uszu. Pisarz bowiem gra nie tylko literami, ale też i dźwiękami. I to tak przekonująco, że każdy element opowieści wydaje się być realny.
Ulica tętni życie. Tam drzewa stękają z wysiłku, nawet wiatr po ludzku łapie oddech.
,,Ale po chwili wrodzona namiętność do światła powołała do życia płomienie. Zapałki i zapach pocieranej o draskę siarki, pstryknięcie zapalniczek i niebieski, przezroczysty płomień kuchenek gazowych wskrzesiły cienie, które załamały się na wypukłościach i wlały doskonałą czernią w katy i wnęki pozbawione materii, by w końcu nachylić się nad głowami na styku sufitu ze ścianami, jakby złamało je w kręgosłupie. Jakby chciały wpłynąć za kołnierz, pod skórę i utonąć w ciemności wnętrza”.
Podoba mi się również nawiązywanie do minionych bądź dopiero mających się wydarzyć sytuacji. Takie drążenie tematu bardzo pobudza wyobraźnię i utrwala przeczytany tekst i w ostateczności pomaga zrozumieć motywy działania bohaterów.
Szczególnie na uwagę zasługują brutalne sceny, które Odija opisał w dotykający mnie sposób. Poruszyła mnie sekcja zwłok kota, którą beznamiętnie wykonał chłopczyk, odcięcie penisa, w ramach zemsty za kazirodcze zapędy, których dopuścił się brat na siostrze, odebranie życia listonoszowi.
Ulica Długa zmusza do refleksji, oddających na ściany mocz meneli, którzy czytają trafiające w samo sedno graffiti: ,,Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy” (nad śmietnikiem”, ,,Witaj w krainie, gdzie oby ginie”(przy wejściu). Niektórzy z mieszkańców przechodzą metamorfozę, odbijają się od dna, jak to miało miejsce w przypadku Globusa, który stał się joginem, inni kończą wyrzygując wątrobę z głową w sedesie, albo topią się w rzece.
Śmierć, zdrada, brudny seks są tematem plotek i tym, co sprawia, że życie mieszkańców Ulicy staje się bardziej znośne. Kiedy własny los zaczyna być bezbarwny, zawsze można się przerzucić na kogoś innego, karmić je jego niepowodzeniami, cieszyć się z cudzych porażek i dziękować Bogu, wszystko jedno jakiemu, że akurat tym razem nas nieszczęście ominęło.
Ludzie, których ograniczyła Długa to zabobonne jednostki, rozmawiające z duchami swoich zmarłych przodków, szukające usprawiedliwienia za karę, jaką jest egzystencja w tym czasie i w tym miejscu, w popełnionych w młodości czynach. Kiedy ich ciała się zużywają przestają mieć dla kogokolwiek znaczenie. Gdy brak skórzanej powłoki staje się faktem, życie przemija i nie jest już czymś nieznośnym. Śmierć jawi się bohaterom książki Odiji jako wybawienie, ale tylko taka, która nastąpiła w sposób naturalny i zgodny z odgórnie narzuconym planem.
Ulica to mocna, wiarygodna opowieść o ludziach, którzy żyją wśród nas, o jednostkach, które z mniejszym lub większym sukcesem dają sobie radę lub tylko łapią powietrze i wydalają z siebie odchody. Ulica jest jak pokrzepiająca myśl, że inni mają od nas gorzej i trzymając się tej myśli nie zwariujemy.
Świetny styl, ciekawa historia, nieprzewidywalność sytuacji to największe atuty powieści Daniela Odiji.
Nie dziwię się, że książka zdobyła I Nagrodę w Wiosennym Konkursie Prozy Akademickiego Centrum Kultury Uniwersytetu Gdańskiego, a korektą zajął się sam Andrzej Stasiuk.
Odija, Kuczok, wczesna Tokarczuk. W tych nazwiskach drzemie ogromny potencjał, a książki, które popełnili, są moimi bibliami, źródłem z którego chciałabym czerpać.
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Ciekawa propozycja, ale do takiej literatury potrzebuję najpierw odpowiednio nastawić się psychicznie. Takie mocne, skłaniające do refleksji książki zawsze jakiś czas leżą w mojej biblioteczce i czekają kiedy będę gotowa je przeczytać.
O Odiji usłyszałam niedawno, z dwa lata temu czytałam recenzje „Kroniki umarłych”, wtedy jego nowej książki i wtedy troszkę sobie o nim poczytałam. Niestety jakoś nigdy nie złożyło się by cokolwiek z jego twórczości trafiło w moje ręce i poprostu zapomniałam o tym autorze. Nawet nie wiem czy napisał już coś nowego.
Bardzo się cieszę, że opisałaś taką niezwykła książkę i myślę, że kiedyś po nią sięgnę. Trafi na moją listę lektur do przeczytania Pomyślę o niej gdy będę miała odpowiedni nastrój na pesymistyczno-realną literaturę
Powiem Ci Kochana, że Ulica jest dobijająca, ale dzięki niej pocieszam się, że nigdy nie jest aż tak źle, by gorzej być nie mogło…
Nie wiem dlaczego, ale nie słyszałam o tych książkach. Pewnie za bardzo się skupiałam przez ostatnie lata na lekturach szkolnych i podręcznikach