-
Kup mi mamo PIANOTWORY
12 czerwca 2014 Dla domu, Dla dziecka, Dodatki
-
Pierwsza myśl, która zaświtała mi w głowie: ,,No proszę, kolejna rzecz, stworzona wyłącznie po to, by od rodziców wyciągnąć dodatkową kasę. Zbyteczny wydatek. Kolorowe dziwactwo. Ale jakże chwytliwa nazwa”.
A jednak, kierując się czystą ciekawością, biorąc również pod uwagę sugestię córki, postanowiłam przygarnąć, oswoić, a z czasem nawet obdarzyć sympatią pachnące Pianotwory.
Czy rzeczywiście nie można się bez nich obejść?
Przekombinowana etykieta bombarduje przyszłego nabywcę zbyt dużą ilością informacji, zamieszczonych nie tylko w rodzimym języku. Ot, takie światowe rozwiązanie, wszakże produkcja wspomnianych Pianotworów ma miejsce w odległym Londynie. Mamy więc do czynienia z wizualizacją produktu, sugestywnymi obrazkami soczystych owoców, które stały się inspiracją do stworzenia opisywanych rzeczy, a także zilustrowany sposób użytkowania opisywanego gadżetu.
Pomocnymi rozwiązaniami okazały się: strunowe zamknięcie torebki, ułatwiające szczelne i higieniczne przechowywanie Pianotworów, a także przezroczyste boki opakowania. Dzięki nim możemy podejrzeć zawartość torebki i poniekąd ustrzec się przed kupieniem przysłowiowego kota w worku.
Czym są Pianotwory? Zwięźle pisząc to przezroczyste kapsułki, wykonane z rozpuszczalnego ,,materiału”, którego kolorowa zawartość w kontakcie z ciepłą wodą zamienia się w obfitą pianę. Każdy z 9 gadżetów zapakowany został do niewielkiego, niemalże po brzegi wypchanego ,,woreczka”. W sumie za cenę niecałych 8zł nabyłam 315g (9x35g) różnobarwnej substancji. Może się czepiam, ale czy waga Pianotworów nie powinna zostać podana w ml?
Urok Pianotworów tkwi nie tylko w ich formie, ale również we właściwościach. Przede wszystkim kapsułki zawierają wystarczającą ilość płynu, który wytworzy w wannie (o standardowych wymiarach) sporą ilość plastycznej, zarazem gęstej i puszystej piany, charakteryzującej się różnorodną strukturą, pozwalającej dziecku na tworzenie z niej przeróżnych kształtów, oblepianie ścian, nurkowanie, lepienie ,,śniegowych kul” a także nietrwałych bałwanów. Ponadto piana ta nie opada bezpośrednio po jej pojawieniu się, wytrzymuje niemalże w pierwotnej postaci od momentu wytworzenia, aż do zakończenia kąpieli. Jeśli zaś chodzi o wodę to przybiera ona zaledwie delikatny odcień kolorowej kapsułki.
Największym atutem Pianotworów jest aromat, jaki powstaje na skutek połączenia ich z wodą. W sumie pachną cudownie (truskawkowo, limonkowo, pomarańczowo) tuż po otwarciu torebki, a wspomniane wonie przebijają się przez delikatne, rozpuszczalne woreczki. Intensywny aromat unosi się w łazience na długo po zakończeniu higienicznych zabiegów. Nie jest to chemiczna wariacja, zaledwie nawiązująca do znanych woni, ale bardzo udana kompozycja, pobudzająca zmysły, relaksująca i jednocześnie dodająca energii. Jeśli przebywacie z dzieckiem równocześnie w łazience i tylko Wasza pociecha korzysta z dobrodziejstw Pianotworów również doświadczycie pozytywnych doznań.
Na korzyść opisywanych produktów przemawiają także inne aspekty, związane z pielęgnacją skóry, bowiem Pianotwory zawierają olejek awokado, witaminy A,D,E, za to próżno w ich składzie szukać parabenów. Uprzyjemniają kąpiel (ze względu na łatwość ich użytkowania), poprawiają nastrój, działają pobudzającą na kreatywność maluszków i dbają o ich wygląd. Rozpuszczonymi Pianotworami można umyć włosy (unikajcie jednak kontaktu z oczami, gdyż płyny po dostaniu się pod powieki, powodują dyskomfort) i uzyskać dzięki nim puszystą i lśniącą czuprynę naszej pociechy, oczyścić i odświeżyć spocone i brudne ciało, a także pominąć kolejny etap pielęgnacji, jakim jest konieczność użycia balsamu, mleczka albo oliwki, gdyż Pianotwory nie wysuszają skóry.
Generalnie uważam opisywany produkt za godny uwagi gadżet, którego cena jest adekwatna do jakości. Myślę, że dla wielu maluchów będzie stanowił urozmaicenie kąpieli. Przynajmniej mojej Nadii Pianotwory bardzo przypały do gustu. Obawiam się tylko kłopotów wynikających z dostępnością Pianotworów w stacjonarnych sklepach. Dotąd znalazłam je wyłącznie w Biedronce.
Pianotwory do kąpieli
Pojemność: 315g
Cena: 7.99zł
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Pierwsza myśl – Pianotwory, co to znowu za wynalazek, ale jak już doszłam do końca stwierdziłam, że jutro Biedronka powita mnie w swoich progach. Uwielbiam takie substancje, które działają relaksująco podczas kąpielki.
Mmmm, już czuję te wszystkie zapachy. Muszę wybrać się na ich poszukiwanie i sprawdzić, czy u nas także są dostępne, bo wcześniej ich nie widziałam.
A My się właśnie zastanawiałyśmy ostatnio w biedronce czy warto to kupić i oczywiście zrezygnowałyśmy
Też pisałam u siebie na blogu o nich. Bardzo je polubiłam, a nawet zrobiłam mały zapas
Pianotwory mogą poparzyć oczy!
Nie zauważyłam negatywnych efektów ich stosowania, ale dziękuję za informację.
Witam
Niestety pianotwory polskiej firmy Marba (kupione w Smyku) poparzyły oczy mojemu synkowi-ma uszkodzone rogówki oczu. Przez pierwsze dwa dni nie mógł otwierać oczu, po czterech dniach źle widzi.
Pozdrawiam
Krzysztof
Krzysztofie, bardzo, bardzo mi przykro. Musi być różnica w składzie w polskiej wersji pianotworów. Dużo zdrowia dla Twojego synka.
Wczoraj pianotwory poparzyły oko córki koleżanki, z cięzkim uszkodzeniem rogówki dziewczynka przebywa w Centrum Zdrowia Dziecka, pozdrawiam – Agnieszka
Nie wiem czy tylko my trafiamy na bezpieczne pianotwory?
http://mamadu.pl/129535,pianotwory-oparzyly-juz-wiele-dzieci-rodzice-i-lekarze-sa-jednomyslni-produkt-musi-zniknac-z-polek-natychmiast
Bardzo współczuję wszystkim dzieciom, które doznały urazu, podrażnienia przez wspomniany produkt. Niemniej jednak kolejny raz podkreślę, że w przypadku mojej córki nic złego nie miało miejsca i w tej opinii nie jestem odosobniona.