-
Oddaj mi swoje buciki, Dorotko!
28 stycznia 2016 Bohaterowie, Dla dziecka, Książka
-
Świat dziecięcej wyobraźni nie ma granic. A przynajmniej wydaje się być bezkresny, dopóki dorośli nie odważą się na ingerencję.
W jednej chwili przeciętny żywot nabiera niewidocznych na co dzień barw, a zapierające dech w piersiach przygody przepędzają na dalszy plan przyziemne troski.
Czasami wystarczy nieświadoma współpraca ze zjawiskiem przyrodowym, aby przenieść się do krainy, w której człowiek na równi egzystuje ze zwierzętami, roślinami, a pozornie niewinne przedmioty kryją w sobie potężną magię.
Buty, których nie powstydziłaby się sama Carrie Bradshaw, są wyznacznikiem dobrego gustu, obiektem pożądania, dowodem sprytu oraz drzemiących w kobiecie mocy. Na końcu zaś okazuje się, że potrafią również pokonać barierę czasu i miejsca. Nakrycie głowy, zwane Złotą Czapką. dyscyplinuje stado Skrzydlatych Małp, czyniąc z nich podwładne istoty. Zielone okulary potęgują wrażenie Szmaragdowego Grodu, ukrywając prawdę o tym, że król jest nagi.
O walce ze stereotypami i udawaniu kogoś, komu nie dorastamy do pięt opowie dziewczynka, której udało się zdemaskować Wielkiego i Potężnego Czarnoksiężnika z Krainy Oz.
Nigdy nie darzyłam szczególną sympatią ani też zainteresowaniem Dorotki z Kansas. Perypetie, którym musiała stawić czoło, wydawały mi się (nawet jak na powieść stworzoną dla młodych czytelników) nieszczególnie interesujące oraz mocno naciągane. Dlatego też dawno temu poprzestałam na jednorazowej lekturze pierwowzoru oraz bardzo udanej ekranizacji z 1939 roku (z Judy Garland w roli Dorotki). Nie zmienia to jednak faktu, że chciałam, aby moja córka poznała historię Czarnoksiężnika z Krainy Oz.
Ponowne spotkanie z Giadą Francią, autorką adaptacji tekstu L. Franka Bauma, okazało się jednak wielce rozczarowujące. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że główna bohaterka przez bardzo długi czas, w którym to rozgrywa się akcja opowieści, po prostu nie opuściła trąby powietrznej. Przygodowy misz-masz przyprawia o zawrót głowy. Biedne dziewczę wpada z deszczu pod rynnę, a natłok wydarzeń nie umożliwia czytelnikowi chwili oddechu. Brutalne przechodzenie z jednej sceny do kolejnej nie pozwala na to, by lepiej poznać postaci, spróbować się z nimi utożsamić, polubić, albo wręcz przeciwnie pozbawić je kredytu zaufania.
Wyjątek stanowi Zła Czarownica z Zachodu, która w pewnym momencie przyćmiła pozostałych bohaterów swą rozbudowaną rolą. Jednakże to nie ona odgrywa w tej opowieści istotną kwestię.
Nawet Wielki i Potężny Oz, który utkwił mi w pamięci jako sprytny iluzjonista i mówca, w wersji Giady Grancii jawi się jako skończony nieudacznik, który po latach świetnego udawania wszechmocnego czarnoksiężnika bez problemu pozwolił się zdemaskować dziewczynce, jej psu i dziwnym towarzyszom. Cóż, zapewne na sumieniu ciążyło mu nieustanne odgrywanie przedstawienia.
Mimo wszystko, po zagłębieniu się w sens lektury, czytelnik wyciągnie odpowiednie wnioski. Posiadanie organów, odpowiedzialnych za funkcje życiowe i charakter nie czyni z nas ani lepszych ani silniejszych niż w rzeczywistości jesteśmy. Pozbawiony rozumu Strach na wróble potrafi wykazać się racjonalnym myśleniem, Blaszanemu Drwalowi wcale nie jest potrzebne do szczęścia bijące serce, gdyż wielokrotnie udowodnił, iż w swych czynach kieruje się empatią i utrzymaniem przy życiu przyjaciół, zaś Tchórzliwy Lew wymaga krótkiej terapii, rozmowy, w trakcie której ktoś go dowartościuje.
Nie spisuję tej historii na straty. W pamięci zapadnie mi szczególnie ilustracja Francesci Rossi, ukazująca troskę, przywiązanie, przyjaźń, jakich doświadczyła Dorotka ze strony pozornie martwych przedmiotów.
Czarnoksiężnik z Krainy Oz
Na motywach powieści L. Franka Bauma
Adaptacja tekstu: Giada Francia
Ilustracje: Francesca Rossi
Ożarów Mazowiecki 2015
Wydawnictwo Olesiejuk
Półka: książka pochodzi z mojej prywatnej kolekcji. Nie została przekazana w ramach współpracy.
W powyższej serii ukazały się między innymi adaptacje baśni (po kliknięciu w tytuł, przeniesieni zostaniecie do wpisu z recenzją danej książki):
Roszpunka
Piękna i Bestia
Pinokio
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Najnowsze komentarze
EWELINA: ŚWIETNY POMYSŁ. DZEKI ZA »
Natalia: chciałabym kupić są »
Barbara: Witam serdecznie »
li_lia: Dzień dobry. Niestety »