-
W trosce o zdrowy uśmiech
7 maja 2013 Dla dziecka, Dodatki
-
Maleńka Nadia całą noc nie spała
Na Zębową Wróżkę przejęta czekała
Pod poduszką pierwszego mleczka ukryła
Zanim wypadł, codziennie dokładnie go myła
O swój uśmiech z przejęciem i troską wciąż dbała
Odkąd tylko pamięta, ząbki szorowała.
Zgasły gwiazdki na niebie. Słonko się zbudziło.
Sen zmorzył dzieciątko i coś się wydarzyło.
Niewidzialna różdżka ząbek przemieniła
A na jego miejscu prezent zostawiła.
Niebieskie szczoteczki wyglądają ładnie
Może któraś Nadii małe serce skradnie.
O tym, że prawidłowe nawyki, które wpajamy dzieciom, zaowocują w przyszłości pisać nie muszę, prawda? Nie bez powodu powiedzenie ,,Czym skorupka za młodu nasiąknie” jest nadal aktualne. Przyzwyczajanie maluszka do tak prozaicznej czynności, jaką jest higiena jamy ustnej, nie musi być jednak nudnym obowiązkiem. Gdy nasza latorośl postrzega mycie zębów, jak przykrą konieczność prędzej czy później zacznie szukać pretekstów, aby się od tego wymigać. Niektórzy rodzice w takich kryzysowych sytuacjach sięgają po smakowe pasty, mające niewiele wspólnego z zabezpieczaniem uśmiechu przed próchnicą, przebarwieniami i innymi niechcianymi przypadłościami. Dobra, rozsądnie dobrana pasta to zaledwie połowa sukcesu. Reszta zależy od systematycznego szorowania, a także od sprzętu. Bowiem umiejętnie dopasowana szczoteczka w połączeniu z techniką mycia ząbków zredukuje liczbę wizyt u dentysty.
Z doświadczenia wiem, że na produktach do higieny jamy ustnej nie należy oszczędzać. Jeśli nie chcecie inwestować w sztuczną szczękę, albo przynajmniej w pojedyncze egzemplarze, poświęcajcie swojemu uśmiechowi uwagę i co najważniejsze- bądźcie dla swoich potomków wzorem do naśladowania.
Mycie zębów przez Nadię od początku przypominało szkołę przetrwania. Nie sądziłam jednak, że obowiązkowe przemywanie dziąsełek tetrową pieluchą z czasem przerodzi się w bitwę na szczoteczki. Sprzęt do czyszczenia mojego uzębienia potrafię zużyć w przeciągu 2 tygodni. Tanie szczoteczki posiadają pewien defekt, mianowicie szybko tracą włosie, które uwielbia wchodzić między szczeliny już nie białych egzemplarzy, służących między innymi do gryzienia. Zalecenie stomatologów, wedle którego należy wymieniać przyrządy do tej higienicznej czynności maksymalnie co 3 miesiące w tym przypadku jest wręcz niemożliwe. Dlatego z czasem zamiast kilku produktów w cenie 3-5zł za szt. wolę zainwestować w coś, co posłuży mi dłużej i odpowiednio zadba o piękny uśmiech. Tę samą zasadę stosuję u swojego dziecka.
Nie ukrywam, Młoda doskonale zna smak czekolady, chipsów (!) i innych słodkich oraz słonych przekąsek. Uwielbia soki (nie napoje, a soki), chociaż staram się zachęcić ją, by tak jak ja skłaniała się ku mineralnej wodzie. Mimo wszystko wiem, że wszelakie używki nie pozostają obojętne dla jej uzębienia. Dlatego też bezwzględnie pilnuję, by przed snem dokładnie umyła swoje kły, siekacze i pozostałą część wyposażenia jamy ustnej. Nad porannym rytuałem, z racji mej absencji, czuwa babcia.
Nie popadam w paranoję i raczę Nadię dorosłą pastą do zębów. Wszakże nie zjada jej, pilnuję, aby wypluła białe pozostałości, a ilość zawartego w niej fluoru z całą pewnością nie zaszkodzi mojej córeczce. I tutaj z pomocą przychodzi mi szczoteczka MAM Baby, która na swej powierzchni posiada różową kreskę, będącą miarką. Dzięki niej mogę dozować ilość środka czyszczącego ząbki Nadii. Sprytne rozwiązanie, prawda? Oczywiście i bez powyższego bajeru mogłabym wycisnąć pastę w wielkości ziarnka grochu, co nie zmienia faktu, iż lubię być pozytywnie zaskakiwana przez producenta.
Ponieważ Młoda nie opanowała techniki idealnego mycia ząbków i z pewnością minie sporo czasu zanim uda jej się to uczynić, póki co wspieram ją nie tylko dobrą radą, ale przede wszystkim dłonią. Odkąd w naszej łazience zagościły szczoteczki MAM solidarnie podzieliłyśmy się z Młodą dwoma egzemplarzami. Już nie dwulatka, jeszcze nie trzylatka niemalże w każdej dziedzinie życia stara się dążyć do samodzielności, do pokazania światu, jak wyśmienicie radzi sobie z zabawą, nauką i prozaicznymi zajęciami. Dzięki podwójnemu zestawowi Nadzia może szorować ząbki po swojemu, ja w tym czasie staram się poprawić to, co niewprawione rączki ominęły.
Szczoteczka Nadii (z początku wyposażona była w plastikowe zabezpieczenie, takie płaskie kółeczko, które blokowało zbyt głęboką penetrację jamy ustnej szczoteczką) posiada kilka istotnych udogodnień:
- atrakcyjny design- brak pstrokatych, męczących oczy kolorów z pewnością przemawia na jej korzyść
- funkcjonalność- możemy wybierać spośród 2 długości, dziecku warto wręczyć krótszą szczoteczkę, sobie pozostawić dłuższą
- ergonomiczność- gumowy uchwyt, wyposażono w kształt idealnie dopasowujący się do dłoni, zarówno dorosłej jak i dziecięcej. Materiał, z którego został wykonany zapobiega zmianie położenia, szczoteczka nie ślizga się w rękach
- wszechstronność- produkt posiada dwie końcówki- główkę z włosiem do czyszczenia dziąseł oraz zębów, a także gumową wypustkę, pomagającą zachować higienę języka, czemu sprzyja umieszczenie w jej obrębie wypustek w formie kuleczek
- jakość- szczoteczka faktycznie służy bardzo długo, gdyby nie fakt, iż ze względów higienicznych należy ją wymienić nie później niż w ciągu trzech miesięcy od pierwszego użycia z pewnością mogłaby zostać z nami na dłużej. Włosie posiada odpowiednią grubość i twardość, a także tworzy zaokrąglony kształt, pozostaje w docelowym miejscu, nie rozchodzi się nieestetycznie na boki tak bardzo, jak ma to miejsce w przypadku zwykłych szczoteczek
- bezpieczeństwo- produkt został solidnie wykonany, nie mam jakichkolwiek podstaw ku temu, by obawiać się o zdrowie dziecka. Szyjka, uchwyt szczoteczki wytworzono z materiałów, które w trakcie użytkowania nie zmieniają swojej formy, nie łamią się, ani nie wyginają
- dodatki- czyli wspomniany różowy szlaczek na powierzchni główki oraz plastikowe kółko.
Jeśli chodzi o dostępność to produkty Mam bez problemu nabędziecie w aptekach, hipermarketach, sklepach z dziecięcymi akcesoriami. Niektórych z Was może szokować cena zestawu Learn To Brush Set, dostępnego w dwóch kolorystycznych wariantach: Pacific Blue oraz Candy Pink w sklepie internetowym MAM nabędziecie już za 6,00 €.
Jednakże, posiadacze Facebooka, którzy polubią profil MAM automatycznie otrzymują rabat na zakupy w wysokości 20% KLIK .
Mnie oraz mojemu dziecku powyższe szczoteczki przypadły do gustu. Myjąc ząbki podśpiewujemy sobie szlagier z czasów mojej młodości
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Mam te same ale różowe, lecz Laurka poki co ząbki myje z moja pomocą, Jej to jakos na opak wychodzi bo i uszka sa umyte i czoło… Eh..
Szczoteczki są jednak rewelacyjne i my juz mamy chyba z 3 komplecik
Fajne te szczotki Nie miałam ich jeszcze. Jakoś nie natrafiam nigdzie na produkty tej firmy.
Dość ciekawe te szczoteczki.
Fajna taka szczoteczka dla maluszka
Szczoteczki pierwsza klasa, świetnie się prezentują i najważniejsze że doskonale dbają o kondycję ząbków Nadii:)
O, tak i naprawdę w przeliczeniu na zwykłe szczoteczki, które zużyłaby Młoda w ciągu 3 m-cy, nie kosztują tak dużo.