-
Kąpiel mandarynkowa
19 grudnia 2012 Kosmetyki
-
To jeden z tych kosmetyków, których używanie sprawia ogromną przyjemność. Od swojej właścicielki wymaga czegoś więcej niż chwili uwagi. Jest doskonałym pretekstem, by w ciągu dnia wygospodarować kwadrans tylko dla siebie, zadbać o zmysłowy relaks oraz poprawić mankamenty urody.
To właśnie Mandarynkowa kąpiel spośród trójki produktów, które otrzymałam od BingoSpa w ramach współpracy, stała się moją ulubienicą. I chociaż zazwyczaj wzbraniam się przed używaniem kosmetyków, których aplikacja nie kończy się na wklepaniu, wsmarowaniu w ciało, tłumacząc się brakiem czasu, tak wspomnianą kąpiel z przyjemnością zaliczę do wyjątków od powyższej normy.
Podoba mi się jej plastikowy słoiczek, którego zawartość chroni dodatkowa nakładka. Lubię zanurzać łyżeczkę w pomarańczowym piasku, przypominającym puder do wanny. Nie przeszkadza mi nawet odrobinę chemiczna wersja zapachu znanego mi cytrusa. Nigdy nie trzymam się zaleceń producenta i do porcelanowej miseczki wsypuję większą, niż zalecana, porcję. Następnie zalewam ją ciepłą wodą. Znajduję sobie wygodne miejsce i zaczynam nurkować palcami w kolorowej cieczy.
Zanim proszek się rozpuści czuję jego obecność w wodzie. Szkoda tylko, że zapach jest tak mało intensywny. Na powierzchni kąpieli wytwarza się delikatna piana, taka, jak w przypadku źle opłukanej od płynu do naczyń szklanki. Preparat przez chwilę musuje, wytwarzając biały osad, powodując, że płyn staje się śliski.
Dłonie maczam tak długo, aż wystygnie mi woda. Po takiej kąpieli skóra jest przyjemnie miękka, pamiętająca aromat sztucznej mandarynki i niezwykle podatna na dalsze zabiegi. Bez problemu mogłabym wówczas usunąć wrastające w paznokcie skórki, albo opiłować kształt płytek. Jednak zazwyczaj po prostu wycieram dłonie ręcznikiem i aplikuję na nie sporą dawkę odżywczego kremu.
Kosmetyk BingoSpa używany razem z diamentową odżywką od Eveline pomógł mi zregenerować rozdwajające się, kruche i łamliwe paznokcie, na tyle, bym wreszcie mogła je zapuścić.
Jednak nie mogę go używać, gdy moja skóra jest podrażniona, popękana czy nawet zaczerwieniona, co ostatnio z powodu niskich temperatur i stronienia od rękawiczek nagminnie mi się przytrafia. W takim przypadku preparat zaczyna mnie szczypać i kąpiel przestaje być przyjemnym zabiegiem.
Produkt BingoSpa naprawdę przypadł mi do gustu, zmusił do chwil relaksu. To wydajny i intrygujący kosmetyk o składzie pozbawionym parabenów. Tym razem nie doczepię się do etykiety, która wyjątkowo nie działa na mnie jak czerwona płachta na byka. Oto dzierżę w dłoniach polski kosmetyk z opakowaniem obcym od wszędobylskiej angielszczyzny.
14zł za 300g uważam za świetną inwestycje w dłonie i paznokcie. Polecam
Zapraszam do sklepu BingoSpa
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
nie miałam jeszcze do czynienia z kosmetykami tej firmy, może czas się na coś skusić
W styczniu prawdopodobnie ruszy kolejny nabór blogerek do testowania. Bądź czujna
Fajnie że się sprawdził mnie odstraszyła papaja!
ojj, coś mi się wydaje, że zapach wyjątkowo przypadł by mi do gustu
Muszę gdzieś ją kupić, bo ostatnio mam strasznie łamliwe paznokcie:/ a nie jestem przyzwyczajona do króciusieńkich pazurków:P Można ją dostać w jakimś hipermarkecie?;)
Oj, nie. Nie widziałam jej nawet w przeciętnych drogeriach. Za to na stronie BS albo w internetowych drogeriach bez problemu ją zakupisz.
A mi się wydaje, że to zbędny kosmetyk, bo nic nadzwyczajnego z dłońmi nie robi W dodatku dostałam drugie opakowanie na urodziny, ale już poszło w świat.