-
Król Midas i złote mydło
-
Lubił otaczać się bogactwem. Traktował je jak powietrze, bez którego nie potrafił funkcjonować. Od wielu lat powtarzał, że matka powinna mu dać na imię LUKSUS. Byłoby ono adekwatne do jego upodobań. Żądza posiadania materialnych dóbr przypominała studnię bez dna. Midas napawał wzrok licznymi dziełami sztuki, które ozdabiały jego imponującej wielkości pałac. Kroczył stopami odzianymi w ręcznie haftowane pantofle po miękkich, puszystych dywanach. W czasie, gdy jego szyja uginała się pod ciężarem mosiężnych, kunsztownie zdobionych łańcuchów, na dłoniach możnowładcy można było zobaczyć najpiękniejsze pierścienie i sygnety, jakie kiedykolwiek stworzyła istota ludzka.
Midas nie ograniczał się jedynie do trwałych kosztowności. Gustował również w jedzeniu, które nie było dostępne dla jego poddanych. Jego kucharz przyrządzał najróżniejsze owoce morza, piekł ciasta o wyszukanych smakach, podawał na drogocennej tacy zmyśle warzywa. Pewnego dnia Jego Wysokość zażyczył sobie, by jego nadworni czarodzieje stworzyli szlachetny kosmetyk, którego cena przekraczałaby granice zdrowego rozsądku…
Mężczyźni, którzy balansowali na granicy nauki i magii, nie mieli żadnego wyboru. Odmowa spełnienia królewskiej zachcianki była równoznaczna z utratą życia. Bazując na wieloletnim doświadczeniu, korzystając ze sprawdzonych zaklęć w ukryciu przygotowywali produkt, który miał zaspokoić próżne ego ich władcy. Cztery najpotężniejsze umysły z ponadludzkim wysiłkiem pracowały w pocie czoła, stojąc nad kociołkami, w których to warzyły się podejrzane ingrediencje. W ogromnym pomieszczeniu, służącym za pracownie wielkich magów, opary wszelakich mikstur tworzyły gęstą mgłę. Zbyt długie wtłaczanie jej w płuca powodowało omamy. Jednemu z mężczyzn ukazał się smok. Gad, o monstrualnych rozmiarach, prezentował swojemu obserwatorowi pokryte błoną skrzydła. Ich intensywne ruchy zmiatały z półek równo poukładane książki, ze stołów zaś strącały naczynia i przyrządy. Wyimaginowany potwór dyszał z wyraźną trudnością, przy każdym wydechu wydalając z paszczy zapach siarki. W tym samym czasie kolejny z magów prowadził naukową dysputę ze swoim zmarłym przodkiem, który swego czasu zasłynął jako odkrywca pewnego alchemicznego wynalazku. Trzeci poddany króla Midasa wczuł się w rolę swego pana. Pozwolił by owładnęło nim przekonanie, iż jest niezwyciężony i nadnaturalnie silny. Ostatni zaś właśnie spożywał schwytanego z podłogi szczura, sądząc, iż wkłada do ust delikatne mięso perliczki.
Co kilka dni pracownię czterech magów nawiedzał sam inicjator pomysłu, z zaparty tchem oczekując pozytywnych rezultatów ich pracy. Za każdym razem, gdy zostawał odprawiany z kwitkiem, zaczynał tracić wiarę w umiejętności swych poddanych. Odgrażał się więc, obiecując rychły koniec ich żywota, mający nastąpić w prawdziwych męczarniach, na oczach całego królestwa. Uczeni czarodzieje mieli więc doskonałą motywację do pracy. Kiedy ochłonęli po wizytach nadnaturalnych istot, kontynuowali swe doświadczenia, będąc coraz bliżej sukcesu.
W końcu dali Midasowi powód do zadowolenia. Z wypiekami na twarzach zmierzali ku pałacowi, niosąc w rękach pudełka, przypominające sztabki złota. Sporej wielkości prostokąty przypominały drogocenny kruszec, jednakże pokryto je napisami. Przezorni magowie postanowili dokładnie opisać owoc ich intensywnej pracy. Na papierowym opakowaniu umieścili więc listę komponentów, których użyli do stworzenia kosmetyku, krotką informację w kilku znanych im językach, przybliżającą działanie specyfiku, a nawet wzmiankę o tym, iż bazowali na znanej, szwajcarskiej recepturze. Nie zapomnieli też nazwać owego cuda. Odtąd tajemniczy przedmiot zwany był Mydłem w płynie.
W sali tronowej zebrał się tłum gapiów, którzy koniecznie chcieli uczestniczyć w tej wiekopomnej chwili. Oto sztab uczonych sprostał wymaganiom króla, tworząc kosmetyk na miarę koronowanej głowy. Bez skrępowania wszyscy komentowali to wiekopomne wydarzenie, pragnąc za wszelką cenę na własne oczy ujrzeć mydło, którego sława przekroczyła już granice państwa. Tymczasem podekscytowany Midas właśnie przywdziewał swe najpiękniejsze szaty, strofując plączącego się między nogami chłopca. Możnowładca od dawna marzył o tym dniu, wielokrotnie wyobrażał sobie, jak zareaguje na widok zamówionego specyfiku. Kiedy już uznał, iż prezentuje się jak na króla przystało, powolnym krokiem udał się w stronę sali.
Pod maską groźnego władcy, Midas próbował ukryć rozpierające go podniecenie. Drżącymi rękoma przejął od jednego z magów połyskujące pudełko, po czym gwałtownie dobrał się do jego zawartości. Odrzucił elegancko złożoną ulotkę, po czym pierwszy raz dotknął swojej nowej własności.
Oto dzierżył zamiast berła plastikową butelkę, która wielkością dorównywała jego dłoni. Trzymanie ułatwiały żłobienia, umiejscowione po bokach miękkiego naczynia. Dzięki nim przedmiot ten nie wyślizgiwał się nawet z mokrej, spoconej skóry. Uwagę króla przykuła pompka, która tłocząc powietrze, z trudnością wpychała do rurki gęstą substancję. Złota nakrętka wraz z nieco przykrótkim dozownikiem zaopatrzona była w praktyczny i niezawodny sposób zamykania, dzięki czemu kosmetyk nie wylewał się z butelki w trakcie transportu czy w sytuacji, gdy niepostrzeżenie upadł na podłogę.
Jednak najistotniejsze było samo mydło. Midas w życiu nie widział tak lśniącego i zaskakująco uroczego kosmetyku. Wyglądało to tak, jakby miliony złotych drobinek, pyły ukradzionego samemu Słońcu, zamknięto w bezbarwnym żelo-płynie. Kiedy władca podniósł w górę opakowanie, chcąc przyjrzeć mu się w dziennym świetle, wspomniany efekt uległ zwielokrotnieniu. Tak oto odtworzono najbardziej ceniony kruszec, który zastygł w bezruchu w mydle Midasa.
Do pierwszej próby użycia kosmetyku jego nowy właściciel podszedł z lekką rezerwą. Z jednej strony było mu okrutnie żal naruszyć złotą mozaikę, z drugiej zaś pragnął, aby znalazła się na jego ciele. Odbezpieczył więc zaworek przymocowany do pompki, następnie podsunął dłoń pod dozownik i mocno nacisnął palcami na jego powierzchnię. I wtedy ujrzał cudownie rozlewającą się substancję, której elementy skrzyły się niczym kosztowności z jego skarbca. Niewielka ilość mydła pozwoliła mu umyć dłonie, wytwarzając odpowiednią ilość mlecznej piany. Podczas aplikacji Midasowi towarzyszył niezwykle przyjemny, zapach, który przywodził na myśl delikatne perfumy. Król z wielkim zainteresowaniem obserwował, jak złoty brokat znika w zagłębieniach jego linii papilarnych. Nieliczne drobinki przetrwały kontakt z wodą, wczepiając się w skórę, zupełnie jakby chciały się z nią stopić. Delikatny aromat towarzyszył władcy jeszcze przez kilka minut.
Midas polubił swój nowy nabytek. Korzystał z niego regularnie, wciąż znajdując pretekst, by umyć za jego pomocą swoje dłonie. Mimo częstych aplikacji nie zauważył, by skóra straszyła swym suchym wyglądem, wręcz przeciwnie, rzadziej używał nawilżającego kremu. Było to o tyle zaskakujące, gdyż wspomniany preparat posiadał w swym składzie aż 5 parabenów! I tylko żona władcy, znudzona jego zachłannością, pewnego razu nie mogła powstrzymać się przed wypowiedzeniem na głos komentarza:
- Midasie, przecież to prawdziwa fanaberia! Po co ci aż tak drogie mydło?
Królewski małżonek zmierzył swym dumnym wzrokiem wygadaną połowicę, po czym odrzekł:
Obiektem zainteresowania bohatera dzisiejszej recenzji było Mydło w płynie z serii Swisso Logical firmy Zepter International Poland.
Za 300ml buteleczkę zapłacicie TUTAJ bagatela 92zł
Cóż, w tej cenie mogłoby zostać zapakowane w szklany pojemniczek i wyróżniać się bardziej naturalnym składem. Swój egzemplarz wykorzystuję nie tylko do mycia dłoni, oczyszczam nim również pędzle do makijażu. Sprawdziłam również jego działanie na twarzy (świetnie radzi sobie z wszelkimi zanieczyszczeniami, zmywa pozostałości po makijażu i nie pozostawia efektu ściągniętej skóry) oraz na całym ciele (po jego użyciu nie odczuwam potrzeby posmarowania się balsamem).
Zepter International Poland oferuje swoim klientom możliwość przystąpienia do Zepter Beauty Club. Członkostwo wiąże się z licznymi przywilejami. Więcej o producencie i jego kosmetykach przeczytacie na stronie: KLIK
P.S.
Zdjęcie króla Midasa pochodzi ze strony:
http://www.klub.senior.pl/sztuka-kulturoznawstwo/ t-mity-legendy-i-basnie-w-malarstwie-page5-5904.html
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Cena trochę odstrasza…
Faktycznie,za ta pieniążki mydełko ładniej by się prezentowało w szkle..
Może w następnym wydaniu pojawi się w nowej szacie?
kolorem ma bardzo, ale to bardzo śliczny
I jak się skrzy w świetle
opakowanie piękne, tylko szkoda, że plastik :/ za taką cenę powinno być szkło
No właśnie i wówczas byłoby bardzie luksusowe.
cena konkretna! jakoś skutecznie mnie odstraszyła;/
Cóż, moze na tym właśnie polega jego wyjątkowość.
Cena faktycznie z kosmosu.Mnie nie stać Opakowanie ciekawie zaprojektowane.
Prócz kilku detali
Cena rzeczywiście zniewalająca, ale mydło przedstawione w bardzo ciekawy sposób;)
Dziękuję, starałam się Was nie zanudzić.
Z przyjemnością przeczytałam Twój wpis w kilka chwil, cudnie to zaprezentowałaś:)
Dziękuję Kochana. Wzięłam sobie do serca Twoje rady.
Polecam nie tylko mydło ale też i kosmetyki a zeby było taniej idźcie na spotkanie do biura ZEPTERA poproście o zapisanie was do BEAUTY CLUB to bedziecie mieli o 30% taniej albo zatrudnijcie się w firmie sama należe do tego clubu i nie narzekam
wow, faktycznie złote cudo! Ale nie dla mnie ze względu na cenę )