-
Mój pierwszy książkowy PATRONAT+ KONKURS
31 lipca 2013 Książka
-
Przepełniona dumą przedstawiam WAM książkę młodego debiutanta- Dawida Waszaka, nad którą MÓJ BLOG objął medialny patronat. Oprócz recenzji powieści znajdziecie wywiad z autorem oraz konkurs. Jego laureat otrzyma egzemplarz Narodzin zła na własność.
Czym jest piekło? Jednym kojarzy się z bandą rogaczy, gotujących w potężnych kotłach wypełnionych smołą tych, którzy wiedli żywot podłych i nikczemnych ludzi. Inni takim mianem określają stan duszy, skazanej na wieczne cierpienie. Są również jednostki, wychodzące z założenia, iż piekło to jedynie wymysł religijnych fanatyków. Które z tych stwierdzeń jest słuszne, właściwe? A jeśli piekło istnieje tutaj, na Ziemi? Mieści się w domu sąsiadów, w przepełnionych cierpieniem oczach, w zranionych sercach?
Za zamkniętymi drzwiami pomieszczenia, które dla małoletniego Stevena miało być oazą spokoju, bezpiecznym azylem, rozgrywa się dramat. Ojciec alkoholik podnosi dłoń na swoją rodzinę. Stosuje fizyczny i psychiczny terror. Bije, gwałci, poniża. Wreszcie doprowadza do sytuacji, kiedy to niewinne dziecko zaczyna przeobrażać się w potwora. Następuje odwrócenie ról, ofiara przywdziewa maskę oprawcy. Tak właśnie rodzi się zło.
Zagłębiając się w lekturę debiutanckiej powieści Dawida Waszaka, miałam ogromną nadzieję, iż będzie ona stanowiła doskonałe połączenie motywów zaczerpniętych z historii doktora Jekylla i pana Hyde’a oraz Gnoju Wojciecha Kuczoka. W praktyce okazało się, iż znacznie przerosła moje oczekiwania. Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć, co bardziej mną wstrząsnęło- rozdwojenie jaźni głównego bohatera, ogrom brutalnych scen, zaskakujące zwroty akcji czy po prostu mentalność Stevena. Jedno jest pewne Narodziny zła są przemyślaną książką, której autor pozwolił bohaterom decydować o swoim losie, jednocześnie dbając o to, by tekstem nie rządziła pozbawiona sensu przypadkowość.
Przez całe życie Steven dźwigał ciężar nieadekwatny do jego możliwości i przewinień. W rodzinnym domu musiał stawić czoło przemocy, traktowanej jako jedyny środek wychowawczy, konsekwencję ojcowskich frustracji i nałogu. Człowiek, który spłodził głównego bohatera był zwykłym egoistą, damskim bokserem. Dusił się w małżeństwie, będącym wynikiem niezaplanowanej ciąży. Za zmarnowaną młodość ojciec Stevena obwiniał więc najbliższe mu osoby. W miejscu pozbawionym miłości, akceptacji i spokoju trudno dorastać, ciężko zachować resztki człowieczeństwa i silną wolę. Dorosły, który miał być autorytetem dla swej latorośli, nie tylko zawiódł pokładane w nim nadzieje, ale także zaraził swego syna brakiem poczucia moralności. W książce Waszaka zło, niczym zakaźna choroba przechodzi z jednego pokolenia na drugie. Młody Steven znajduje sposób na to, by odreagować swój żal, złość i nienawiść. Znęca się nad zwierzętami, wyrasta na typka spod ciemnej gwiazdy, degenerata, który odebrał życie dwóm istotom w zaciszu własnej łazienki. Dlaczego? Ponieważ nie widział innej alternatywy? Bo taka droga wydała mu się sprawdzona, najprostsza, właściwa? Osamotniony, nierozumiany przez społeczeństwo znajduje kompana brutalnych zabaw w wyimaginowanym przyjacielu, który tak naprawdę okazuje się… O nie, tego Wam nie zdradzę, przynajmniej nie w tak oczywisty sposób.
Steven to chodząca bomba zegarowa. Aby ją zdetonować wystarczy błahostka- nieprzychylna opinia, krzywe spojrzenie. Jednak największe zagrożenie stanowi wówczas, gdy ktoś próbuje go zastraszyć lub, kiedy staje oko w oko z nowym partnerem swojej byłej dziewczyny. Bowiem postać wykreowana przez Dawida Waszaka mimo wszystko szuka sposobu na to, by móc normalnie funkcjonować. Próbuje znaleźć bratnią duszę, dzięki której uda mu się poskromić swoje demony, kogoś, przed kim będzie się mógł otworzyć, opowiedzieć o traumatycznym dzieciństwie o swoich lękach. Taką możliwość z początku daje mu Anna, którą poznał w dniu swoich urodzin. Jednak wybranka Stevena skrywa tajemnicę, która, gdy tylko wyjdzie na jaw, pomoże przejrzeć mężczyźnie na oczy. Póki co, obiekt zainteresowania młodego psychopaty zaczyna wzbudzać negatywne uczucia, prowokować do popełnienia niecnych czynów. Czy Steve mógłby ułożyć sobie życie zgodnie z obowiązującymi normami, wolny od wyrzutów sumienia? Cóż, kiedy w człowieku drzemie mroczne alter ego, chorobliwie zazdrosne, domagające się wyłączności na zainteresowanie, przebywanie ze sobą i dzielenie się wszystkim, wówczas trudno mówić o szansie na jakąkolwiek normalność i wolność. Drugie JA Stevena dąży do przejęcia autonomii, jest złym doradcą i tym, co czyni z głównego bohatera osobę słabą i niemoralną. Walka między świadomością młodego psychopaty, a tym, co kryje się w jej zakamarkach jest wręcz fascynująca. Na uwagę zasługuje zwłaszcza moment, w którym Steve, przebywając w więziennej izolatce, uświadamia sobie kim jest jego ,,przyjaciel” Konrad.
Nie trzeba być wytrawnym znawcą ludzkiej psychiki, by móc zagłębić się w umysł głównego bohatera Narodzin zła. Autor książki sukcesywnie odkrywa przed czytelnikiem zakamarki myśli i uczuć Stevena, ukazując mechanizm, napędzający działania mordercy, gwałciciela, schizofrenika, którego zniszczyć mogą jedynie wyrzuty sumienia. Oprócz intrygującej postaci mamy również do czynienia z bogatą problematyką powieści. Waszak nie stroni od piętnowania sąsiedzkiej znieczulicy, dającej ciche przyzwolenie na domową przemoc. Ukazuje społeczeństwo, które niczym pani Dulska pierze brudy w swoich czterech ścianach z obawy o własne grzeszki, czy też lękając się o bezpieczeństwo nie informuje odpowiednich służb o maltretowanych dzieciach i matkach. Ponadto poruszona zostaje również aktualna kwestia stalkingu, prześladowczej manii z chorą miłością i zazdrością w tle.
Narodziny zła są pamiętnikiem mordercy i psychopaty. Pierwszoosobowa narracja sprawia, iż opisane wydarzenia oraz emocjonalne stany głównego bohatera postrzegane są jako autentyczne, mające rację bytu. Prócz kilku drobnych błędów, o które mogła zadbać korekta, nie mam większych zastrzeżeń do pisarskiego warsztatu Dawida Waszaka. Tekst, choć objętościowo skromny, ugina się pod ciężarem ciekawej fabuły, która pochłania czytelnika, niejednokrotnie wywołując konsternację i szok. Mimo przelanych litrów krwi, ofiar, które straciły życie z rąk Stevena, scen ociekających brutalnością Narodzin zła działają na mnie niczym magnes. Tak, jak główny bohater przyciągał do siebie płeć piękną, by wykorzystać i bezceremonialnie porzucić, tak i mnie literacki debiut Waszaka skusił do kilkukrotnej lektury. Być może odczuwam przesyt postaci dokonujących właściwych wyborów. Może nadszedł ten czas, by zwrócić uwagę na mrocznych bohaterów i zastanowić się nad tym czy czasami warto odejść od zmysłów, aby nie zwariować?
WYWIAD Z DAWIDEM WASZAKIEM AUTOREM NARODZIN ZŁA
Li_lia: Po przeczytaniu ,,Narodzin zła” można dojść do wniosku, że psychopaci żyją wśród nas i udaje im się to robić całkiem swobodnie. Mijamy ich w drodze na przystanek autobusowy, mieszkamy w tym samym bloku, co oni, bywamy w tych samym publicznych miejscach. Steve, główny bohater Twojej książki, nawet nie próbuje dostosować się do społeczeństwa, w którym musi funkcjonować. Jeśli przeszkadza mu praca- rzuca ją, ma ochotę na szybki, niezobowiązujący seks- bez problemu znajduje chętną kobietę, ktoś niepochlebnie wypowie się na jego temat- dochodzi do rękoczynów. Dlaczego takie jednostki jak on mogą czuć się bezkarnie? Czy społeczne przyzwolenie na ich niecne czyny wynika wyłącznie z obawy o własne życie?
Dawid Waszak: Moim zdaniem, to właśnie społeczeństwo przyzwala na takie zachowanie. Nie akceptują tego, ale strach zabrania im się sprzeciwić. Wiedzą, że w obliczu osoby niezrównoważonej psychicznie, nie mają jakichkolwiek szans. Nie zwracają wtedy uwagi na to, czy stanie się krzywda osobie zaatakowanej przez takiego właśnie człowieka. Wtedy najważniejsze dla nich jest to, aby ratować swoje życie. To właśnie mordercę czyni jeszcze bardziej pewnym siebie. Daje mu to wrażenie, że może zapanować nad światem.
Li_lia: Pan życia i śmierci. Twórca nowych norm i nieetycznego kodeksu. A może dorosłe dziecko alkoholika, które winą za swoje grzechy obarcza własnego ojca? Kim tak naprawdę czuje się Steve?
Dawid Waszak: To jest bardzo trudne pytanie. Panuje w nim (Stevenie przyp. li_lia) burza myśli, walczy w nim dobra strona jego osobowości jak i ta zła. Myślę, że Steve jest tymi dwiema osobami. Czuje się władcą, nawet jak to dobrze nazwałaś “Panem życia i śmierci”, ale nie do końca. Ta lepsza strona nie daje za wygraną, właśnie dlatego stara się sobie wytłumaczyć, na jakiego potwora wyrósł i obwinia za wszystko ojca.
Li_lia: Podobno nikt z nas nie jest z natury zły. Nie przychodzimy na ten świat obciążeni wadą genetyczną, która warunkuje nasze późniejsze skłonności do tego, by wyrządzać innym krzywdę. Jak było w przypadku wykreowanej przez Ciebie postaci? Czy w Stevenie tkwił potencjał zła, który czekał na odpowiedni moment, aby się uaktywnić, czy wręcz przeciwnie, narodziny potwora miały związek z traumatycznym dzieciństwem?
Dawid Waszak: Tutaj mogę od razu powiedzieć, że to właśnie dzieciństwo stworzyło z niego potwora. Nikt nie rodzi się zły, tego nie można odziedziczyć. Można się tego jedynie wyuczyć, zarazić. Steve musiał sobie jakoś poradzić z trudną sytuacją w domu. Tłumił w sobie wszystko, niestety nie miał się komu wyżalić, porozmawiać o problemach. Tak długo tłumiony żal, smutek, nienawiść do ojca, wszystko to musiało kiedyś z niego wyjść, a wtedy już nie było odwrotu.
Li_lia: Nawet jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności usprawiedliwiające jego mroczna naturę, mam tutaj na myśli fakt, iż jako dziecko być świadkiem wielokrotnych gwałtów, jakich dopuszczał się na jego matce ojciec Steva, wszelkie ślady na psychice, będące pamiątką po fizycznych i psychicznych karach, to przecież w gruncie rzeczy jako dorosła osoba nasz bohater mógł decydować o swoim losie, próbować ,,przejść na właściwą stronę”. On jednak wolał każdym niepowodzeniem obarczać rzekomą miłość swojego życia- Annę. Nie było takiego momentu, w którym miałeś ochotę przemówić mu do rozumu?
Dawid Waszak: Nie było takiego momentu, z resztą w trakcie tworzenia mojej pracy, miałem coraz mniej do gadania. Bohaterowie żyli swoim własnym życiem, a ja byłem tylko instrumentem w ich rękach. Byłem tylko po to, aby zapisać ich całą historię.
Li_lia: Niektóre przedstawicielki płci pięknej pociągają tak zwani niegrzeczni chłopcy. Steve jest doskonałym przykładem drania, łamacza serc, który wykorzystuje ten wizerunek do nawiązywania męsko-damskich kontaktów. Co tak naprawdę widzą w nim kobiety i podkreślmy- nastolatki?
Dawid Waszak: Kobiety, jak i nastolatki widziały w nim wielką siłę, myślę, że to właśnie tak je pociągało. Prawdę mówiąc wiedziały one, że mogą się czuć bezpieczne przechodząc z nim przez ciemne zaułki, gdzie sporo osób nie odważyło by się postawić nogi. Wydaje mi się, że kobietom podobają się właśnie tacy mężczyźni, ponieważ kochają przygody, nagły skok adrenaliny.
Li_lia: Jakim uczuciem Konrad, mroczne alter ego Steva, darzył Annę?
Dawid Waszak: Można powiedzieć, że Konrad był najzwyczajniej zazdrosny o Annę. Przecież od zawsze był tylko Steve i Konrad, nie było nikogo innego, aż w pewnej chwili pojawiła się ona i wszystko zniszczyła. Wszystko zaczęło się sypać. Wydaje mi się, że gdyby nie Anna ta historia potoczyła by się zupełnie inaczej. Konrad dążył usilnie do tego, aby było jak dawniej i to właśnie on doprowadził do całej tragedii.
Li_lia: Co takiego pociągającego jest w złu, w brutalności, we krwi, bestialskich mordach i gwałtach, że postanowiłeś uwiecznić je na kartach swojej książki?
Dawid Waszak: Co jest takiego pociągającego… hmm.. Emocje. Zło jest wśród nas, w każdym z nas, z tym, że w jednym mniej, w drugim więcej. Chciałem uwiecznić całą prawdę o nas. O tym co myślimy w napływie złości.
Li_lia: ,,Narodziny zła” są Twoim literackim debiutem. Do jakiej potencjalnej grupy czytelników skierowałeś ten utwór?
Dawid Waszak: Nie zastanawiałem się nad tym. Na książce można znaleźć informację, że jest ona tylko dla dorosłych czytelników, ale myślę, że może ona trafić w gusta każdego z nas. Niestety nie umiem powiedzieć w jakiej grupie będzie się cieszyła największym zainteresowaniem. To pozostawiam wam.
Li_lia: Kto jest Twoim ulubionym pisarzem i czy miał on jakikolwiek wpływ na Twoją prozę?
Dawid Waszak: Thomas Hariss zainspirował mnie najbardziej do stworzenia mojego dzieła. Bardzo podobała mi się powieść “Milczenie ociec”, jak jego kontynuacja. Przyznam się, że chciałem troszeczkę upodobnić Steva do bohatera jego książki Hannibala Lectera. Bardzo mnie zaintrygowała jego postać.
Li_lia: Zdradź swoje plany na najbliższą przyszłość. Możemy liczyć na kolejną książkę?
Dawid Waszak: Po ukończeniu książki ,,Narodziny zła”, nie spocząłem na laurach. Zacząłem od razu pisać kolejną. Trochę pracy jeszcze przede mną, jednak przyznam się, że powoli już kończę. Zawsze chciałem pisać, jednak nie sądziłem, że ktoś doceni moją pracę, wszystko potoczyło się bardzo szybko. Jeśli czytelnikom spodoba się mój styl, na pewno nie przestanę tego robić.
KONKURS
Wraz z Dawidem Waszakiem oraz Warszawską Firmą Wydawniczą serdecznie zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, którego laureat otrzyma egzemplarz Narodzin zła.
Czytając książki, oglądając filmy niejednokrotnie mieliście do czynienia z postaciami, którym daleko było do miana pozytywnych bohaterów. Wymieńcie czarne charaktery (z filmu bądź z książki), które wywarły na Was wrażenie. Nie zapomnijcie o UZASADNIENIU swojego wyboru.
REGULAMIN KONKURSU
- Konkurs pod patronatem Warszawskiej Firmy Wydawniczej zostaje przeprowadzony na blogu Świat według Lilii (http://swiatwedluglilii.pl/) w dniach 31.07.2013-14.08.2013r.
- Zadaniem uczestników konkursu jest udzielenie odpowiedzi na poniższe zagadnienie:
,,Wymień swojego ulubionego bohatera (książkowego bądź filmowego), którego z całą pewnością można nazwać czarnym charakterem. Uzasadnij swój wybór”.
- Odpowiedź należy zamieścić w komentarzu pod konkursowym wpisem.
- Spośród nadesłanych odpowiedzi autor książki- Dawid Waszak- w ciągu tygodnia od zakończenia konkursu wybierze zwycięzcę, do którego zostanie wysłana książka Narodziny zła.
- Fundatorem nagrody jest Warszawska Firma Wydawnicza.
- Laureat konkursu zobowiązany jest do przekazania mailem swoich danych osobowych na adres li_lia@wp.pl w ciągu tygodnia od opublikowania wyników zabawy. W przeciwnym razie nagroda zostanie przekazana kolejnej osobie, której wypowiedź w dalszej kolejności przypadła Jury do gustu.
- Za wysyłkę książki (wyłącznie na terenie naszego kraju) odpowiedzialna jest Warszawska Firma Wydawnicza.
Narodziny zła
Dawid Waszak
liczba stron: 80
Warszawa 213
Warszawska Firma Wydawnicza
li_lia
W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.
Prawdziwym złym charakterem jest dr. Heinz Dundersztyc, ponieważ ciągle buduje różne INATORY i chce zawładnąć okręgiem trzech stanów.
A kto to jest? Ze wstydem przyznam, że nie kojarzę jegomościa
tak fineasz i ferb się kłania
oj tak, aż strach się bać
ehh, nie mogę wkleić tu linku :/ bo pokazałabym tego złoczyńcę! Ale wpisz sobie w google
Bardzo ciekawy wywiad!
A ten bohater to ma być ulubiony, czy może być taki, którego nie cierpię, ale wywarł na mnie wrażenie?
Który Ci bardziej pasuje, Kasiu.
zabiłas mnie pytaniem konkursowym… nigdy nie lubiłam czarnych charakterów :/
każdy z nas pamięta chyba film Koszmar z ulicy Wiazow. czarny charakter Fredy Cruger strasznie się go bałam samego wyglądu i tego że zjawiał się w śnie by najpierw się pobawić swoją ofiarą a później porozcinac swoimi palucami które były nożami. okropienstwo. powiem szczerze że nawet dziś a mam 27 lat boję się patrzeć na ten horror a na sama myśl o Fredym sprawia że dostaje gesiej skórki …
a pamiętacie taki film Candy Man? Jak byłam dzieckiem to obejrzałam i do tej pory mam koszmary! Za żadne skarby świata, nie powiem do lustra 5 razy Candy Man!
Czarny bohater z jakim zetknęłam się to Hanibal Lecter (ten z Milczenie owiec).Człowiek jakim wielu chciałoby być…znawcą psychologii,medycyny,Florencji.Do tego kanibal,wariat któremu puls się nie zmienia ,gdy odgryzuje komuś nos.Niezwykły i przerażający-jak prawdziwe zło.
Dla mnie czarnym charakterem jest Magua z powieści Ostatni Mohikanin.Porwał dwie kobiety zczego jedną z nich zabił ,tylko dlatego że nie chciała wyjść za niego.Następnie zabił innego Mohikanina-Unkasa,po czym zginął podczas próby ucieczki.Spadł w przepaść… to chyba była jego kara.
Może mój typ będzie banalny ale, pierwsza postać o której pomyślałam to Joker z filmu Batman Jest to psychopata, który maluje sobie twarz clowna, aby przerazić ludzi. Tworzenie chaosu i zabijanie to jego hobby. Co tu dużo pisać, według mnie jest to kultowy czarny charakter, którego znają wszyscy
Może nie do końca czarnym charakterem a raczej postacia tragiczną ogranięta czarnymi złymi mocami jest postac Golluma (Smeagol) z Władców Pierścieni.
Dlaczego On?
Być może dlatego, ze jako postać , która ze zwykłego człowieka stał się tym kim był za sprawą pożądania i pragnienia bycia kims ponad wszystkimi. A tak naprawdę był nikim, stoczonym na samo dno człowieczenstwa. Postać interesująca, wzbudzająca skrajne emocje, tragiczna i dwulicowa. Czy czarny charakter?
Trochę tak
Może Cię zaskoczę, ale na moją odpowiedź mają wpływ wspomnienia z dzieciństwa i miłość do zwierząt. Czarnym charakterem, pierwszym, który poznałam i który zapadł mi w pamięć, jest Cruella De Mon z filmu „101 dalmatyńczyków”. Jak byłam mała, miałam przez nią koszmary Śniły mi się te słodkie szczeniaki, rozbrykane i radosne, a potem ONA.. Brzydka i zła, z chęcią zabicia ich wszystkich i przerobienia na futro. I ten jej złowrogi, szyderczy śmiech.. Ehh, aż mnie ciarki przechodzą!
Wiem, jestem dziwna, ale to trauma z dzieciństwa, niestety
Czasem budzę się ze snu zwanego codziennością i dostrzegam, że od czasu gdy zostałam mamą wszystko się zmieniło. Kiedyś dużo bliższa była mi książka, dobry film i sztuka w ogólnym pojęciu. Uwielbiałam zanurzać się po uszy w mrocznych historiach, opisach fantastycznych postaci rodem z zaświatów i niespotykanych zakątków czasoprzestrzeni. Uwielbiałam to uczucie, gdy czytając zatracałam granicę pomiędzy rzeczywistością i światem literackim. Tęsknię za tym zawsze wtedy, gdy tylko mam na to odrobinę czasu. Dziś, gdy moim życiem zawładnęły córki, najczarniejszym charakterem bywa Murzynek Bambo, recytowany od dawna już z pamięci…
Wracając jednak do tematu… Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. Przecież to nie czarny charakter gra pierwsze skrzypce, przecież nauczono nas, że dobro zwycięża, a zło nie popłaca. Światem rządzą utarte stereotypy, a wykraczanie poza nie, to trudna i wyboista droga bez „mak drajwa” na poboczu, by móc się posilić.
Lilia jednak nie byłaby Lilią, gdyby zadając pytanie konkursowe nie popłynęła pod prąd. Dzięki temu znów usiadłam, zamknęłam oczy i obudziłam tę część swojej osobowości, która… nie jest mamą…
Zatrzymałam się przy Draculi. Wersja filmowa w wyjątkowy sposób ukazuje tę barwną postać pełną sprzeczności, które nią targają. Nie można nie zaliczyć go do grona czarnych charakterów, a jednak nie sposób nie obdarzyć go pewnym rodzajem sympatii. Choć jest to postać okrutna, pozornie bezduszna, która w niesamowicie krwawy sposób zaspokaja swoje żądze, trudno powstrzymać się przed okazaniem mu współczucia. No i ten Gary Oldman… mógłby grać choćby samego diabła, a miałby swoich wiernych fanów i mnie pomiędzy nimi…
Może to nieco śmiesznie zabrzmi, ale ja zawsze miałam słabość do czarnych charakterów. Jako jedyne dziecko na podwórku, nie bałam się Buki – fioletowego stwora nawiedzającego Dolinę Muminków i pokrywającego wszystko na swej drodze lodem. Gdy moi rówieśnicy drżeli na samą myśl o tej istocie, ja głośno deklarowałam, że chcę się z nią zaprzyjaźnić!Żeby było jeszcze zabawniej, to zamiast wspomnianej Buki, ja lęk odczuwałam na widok samych Muminków. To te białe stwory z dużymi nosami, wywoływały u mnie niepokój. W ciągu następnych lat, moje otoczenie niejednokrotnie miało okazję przekonać się o moich dziwnych upodobaniach, gdy kibicowałam przed telewizorem trzem złośliwym duchom, które utrudniały „życie” przyjaznego duszka Kacperka, czy gdy płakałam po śmierci Voldemorta w Harrym Potterze.
Niemniej jednak, mój instynkt czasami działał poprawnie i mroczne postaci wywoływały u mnie bardziej pożądane reakcje. Tak było właśnie z laleczką Chucky, po której obejrzeniu kategorycznie nakazałam wyniesienie większych lalek do piwnicy. Nawet teraz po plecach przebiega mi dreszcz, gdy pomyślę o tamtej historii, w której zwyczajna, niepozorna lalka stała się pojemnikiem dla duszy mordercy. Przerażające jest to, jak coś tak niewinnego, jak ubrana w pasiastą bluzeczkę zabawka, może być okrutna. To tak samo, jak z uroczymi dziewczynkami w falbaniastych sukieneczkach, które na co dzień budzą zachwyt na ulicach, ale gdy spotkać taką po północy w lesie, to nawet największy zuch wymięka.
Drugim czarnym charakterem, który długo spędzał mi sen z powiek, było TO, czyli krwiożerczy klaun Pennywise, wykreowany przez Stephena Kinga. On nie musiał niespodziewanie wyskakiwać zza krzaków żeby przerażać. Nawet, gdy doskonale wiedziałam, że zaraz zobaczę go na ekranie, to i tak jego pojawienie się przyprawiało mnie o palpitacje serca i chęć schowania się pod łóżkiem (i pewnie to bym zrobiła, gdyby nie strach, że właśnie tam TO będzie na mnie czyhać). A już całkowite przerażenie budził we mnie jego wesoły uśmiech, który stopniowo przeobrażał się w wielką paszcze, pełną ostrych zębów.
Naprawdę, wiele czasu minęło od kiedy pierwszy raz zetknęłam się z laleczką Chucky, czy z TYM (z którym w późniejszym czasie zapoznałam się również w wersji papierowej, i zapewniam – obie są przerażające!), ale do tej pory nic nie przebiło tych dwóch postaci (no chyba, że mój szef, ale to już zupełnie inna bajka ).