Puszek na sterydach – recenzja filmu „Życie Pi” (2013)

24 stycznia 2013 Film  12 komentarzy

Życie Pi - banner

Plejada amerykańskich gwiazd, spektakularne efekty specjalne, zastępy wyrazistych bohaterów pierwszo- i drugoplanowych oraz kilka przenikających się wzajemnie wątków. Brzmi jak przepis na murowany sukces kasowy? Na pierwszy rzut oka: TAK, ale gdyby była to jedyna droga, to „Życie Pi” winno zostać okrzyknięte największą klapą Nowego Roku. A jednak… historia, w której nie pojawia się nikt bardzo znany (oprócz krótkiej rólki pewnego rosyjskiego aktora :D ), efekty zaledwie naśladują rzeczywistość, a główny bohater przez większą część filmu dryfuje na Oceanie Spokojnym (w bardzo „okrojonym” towarzystwie) wciąż przyciąga do kin tłumy. Czy rzeczywiście jest się czym ekscytować?

1źródło: http://www.filmweb.pl/film/%C5%BBycie+Pi+3D-2012-282892/photos#

Ekranizacja światowego bestsellera autorstwa Yanna Martela. Indie. Pi Patel to syn właściciela lokalnego zoo. Poniżany w szkole musi ciężko pracować na uznanie wśród rówieśników. Sytuacja gospodarcza zmusza rodziców chłopca do podjęcia decyzji, która na zawsze zmieni ich życia. Postanawiają sprzedać zoo i przenieść się do Kanady. Niestety… w trakcie rejsu statek tonie. Cudem ocalały Pi dryfuje w małej szalupie na środku Oceanu Spkojnego w towarzystwie kilku zwierząt – zebry, hieny, orangutana, szczura i tygrysa bengalskiego o imieniu „Richard Parker”. Które z nich bezpiecznie dopłynie do brzegu?

Na samym początku mojej recenzji zaznaczam, że nie miałem przyjemności przeczytać książki o przygodach młodego hindusa. W związku z tym moje rozważania dotyczą JEDYNIE filmu, jego konstrukcji i ogólnego wyrazu artystycznego.

2źródło: http://www.filmweb.pl/film/%C5%BBycie+Pi+3D-2012-282892/photos#

„Życie Pi” to kilka segmentów połączonych przez sprawnego kreatora, jakim niewątpliwie jest Ang Lee. Pamiętacie „Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka” albo „Tajemnicę Brokeback Mountain”? Za jeden i drugi odpowiada właśnie ten niespełna 60-letni Tajwańczyk. Oba te filmy zostały docenione przez krytyków na całym Świecie, jednocześnie urzekając pięknem kadrów w nich zaprezentowanych. Ale to był dopiero przedsmak filmowej wirtuozerii Anga. „Życie Pi” bazuje głównie na wspaniałych zdjęciach. Paleta barw (bynajmniej pastelowych) i plastyczność obrazu usatysfakcjonują każdego wielbiciela skrupulatnie wykadrowanych, malowniczych scen. I co najdziwniejsze… Indie są w tym wypadku najmniej kolorowe. To właśnie „wodne pustkowie”, na którym znajdzie się główny bohater zaskakuje ilością kolorów, ich natężeniem i luminescencją. A jeśli będzie Wam dane obejrzeć wersję trójwymiarową, to w pełni dostrzeżecie głębię stworzonej na potrzeby filmu rzeczywistości. Tygrys bengalski rzuci się w Waszym kierunku, orangutan poklepie Was po głowie, a kilka latających ryb wskoczy wprost do Waszych ust (otwartych z wrażenia).

3źródło: http://www.filmweb.pl/film/%C5%BBycie+Pi+3D-2012-282892/photos#

Ale „Życie Pi” to nie tylko widowiskowość. To również problematyka teologiczna. Dla głównego bohatera dołączenie do kolejnej religii jest równie pasjonujące, co dla zapalonego filatelisty znalezienie kolejnego, rzadkiego znaczka do swojej kolekcji. I co najważniejsze… nie dostrzega żadnych sprzeczności między wyznaniami. Wręcz przeciwnie… tworzy z nich religijną hybrydę, która jest dobra na wszystko. Dla mnie jest to odrobinę naiwne podejście. To tak, jakby wybierając się na wakacje podróżować z całym domem (a najlepiej galerią handlową na wyłączność), bo a nuż się coś przyda… Jednak Pi tak tego nie widzi. Chłopak po prostu stara się zrozumieć świat i prawa nim rządzące, zyskać poczucie bezpieczeństwa, coś stałego, niezmiennego.

Film ma formę „wywiadu rzeki”, tj. bardzo długiej historii opowiadanej przez dojrzałą wersję głównego bohatera. Taka forma wiąże się z tym, że już na samym początku wiemy, że główny bohater przeżyje wszystkie napotkane przeciwności losu. Z drugiej strony – może to wzbudzić ciekawość: Jak mu się to udało? Co złożyło się na ten sukces? Itd…. Pod tym względem „Życie Pi” przypomina kultowy już „Wywiad z Wampirem”, gdzie Louis opowiada dziennikarzowi historię swojego baaaaardzo długiego życia. W filmie Neila Jordan’a chodziło o potwierdzenie istnienia wampirów, w tym – Boga.

01źródło: http://www.youtube.com/watch?v=k7EKSHppMw4

Co jeszcze stanowi o atrakcyjności filmu? Efekty specjalne. I nie mam tu na myśli widowiskowej sceny zatonięcia statku czy spektakularnego skoku wieloryba. Dyskretność efektów jest tutaj kluczem. Należy pamiętać, że większość scen kręcona była w studio. A zatem samo „zwiększenie” przestrzeni było nie lada wyczynem. Jeśli dorzucimy do tego animowane zwierzęta, które realizmem nie odbiegają od tych obserwowanych na National Geographic, to Oscarowa nominacja w kategorii „efekty specjalne” jest zwyczajną formalnością.

Dla kogo? Dla WSZYSTKICH. Jazda obowiązkowa – i tyle w temacie :)

Zwiastun:

Czas trwania: 2 godz. 7 min.

Gatunek: dramat, przygodowy

Premiera na świecie: wrzesień 2012

Premiera w Polsce: styczeń 2013

Produkcja: USA, Chiny

Reżyseria: Ang Lee

Moja ocena: 9/10 (tygrysi szał :D )

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

12 komentarzy w Puszek na sterydach – recenzja filmu „Życie Pi” (2013)

  • Pastelle says:

    Cieszę się, że mogłam przeczytać tę recenzję z rzetelnego źródła. Moja córka tydzień temu miała przyjemność oglądać w kinie. Teraz chyba ja się wybiorę. Slajdy z filmu mnie urzekły…

    • Mykell says:

      A ja cieszę się, że jestem częścią tego „rzetelnego źródła” :)

  • li_lia says:

    Oskar dla tygrysa :)
    Chciałabym mieć w sobie takiego demona ;)
    Pod względem artystycznym film jest prawdziwym majstersztykiem. Cudownie się na niego patrzy.

    • Mykell says:

      Jesteś za skromna. Przecież zawsze miałaś w sobie coś z kota :) Jak nie z tygrysa, to z pantery :D Hehe…

    • li_lia says:

      Ta ;) Chyba raczej z dachowca :)

    • Mykell says:

      I właśnie potwierdziłaś moją tezę… gdybyś nie miała w sobie kota, to przyznałabyś mi rację. Ale jako że koty chodzą swoimi ścieżkami – zaprzeczyłaś :)

    • li_lia says:

      I spadają an cztery łapy ;)

  • Filmu nie oglądałam ale wydaje się być bardzo ciekawy :)

    • Mykell says:

      W takim razie… trzeba nadrobić zaległości :)

  • Agusia says:

    Pomimo pozytywnej recenzji z twojej strony nie przekonywał mnie ten film do końca na tyle by iść do kina. Jednak po obejrzeniu zwiastuna już się robi ciekawszy, szczególnie fajnie by się oglądało w wersji 3d :) . Przemyślę sprawę i może się wybiorę do kina. Film wydaję się ciekawy i dobry na jakąś rodzinną wyprawę do kina :)

    • Mykell says:

      To właśnie różni NASZE recenzje od tych w magazynach i na większości innych portali. Integralną częścią każdego tekstu jest zwiastun. Nie chcę w swoim tekście pisać za dużo o fabule, ani opisywać tego, co każdy może zobaczyć na własne oczy, klikając przycisk PLAY. Tak czy siak… mam nadzieję, że zostaniesz z nami, a nasze filmowe propozycje nie „zasilą” Twojej czarnej listy do „niezobaczenia” (o ile takową posiadasz) :)

    • Agusia says:

      Zostanę na pewno :D a co do czarnej listy to raczej nie posiadam takiej :P . Do tej pory może za dużo nie komentowałam twoich filmowych propozycji bo akurat np. horrorów nie lubię albo akurat czytałam coś co pisałeś ale nie pisałam komentarza :D .

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>