KSIĄŻKI Z NAJWYŻSZEJ PÓŁKI: Klaśnięcie jednej dłoni

24 lutego 2016 BohaterowieKsiążka  Brak komentarzy

To nie jest twój kraj, twoje miejsce na ziemi, które zapewnia materialną stabilizację oraz poczucie bezpieczeństwa.

Nie przejdziesz niezauważony, nie przemkniesz obok rozprawiających na twój temat grup, stworzonych przez rdzennych obywateli.

Możesz parać się najgorszą profesją, sumiennie wykonując zlecone obowiązki, możesz próbować przyswoić lokalny język, kulturę i sposób myślenia.

Dla nas zawsze będziesz obcy, nieproszony, nieucywilizowany.

Będziemy obserwować mizerne próby twojej asymilacji, śledząc, jak sukcesywnie staczasz się na dno. Wzgardzisz nami- skrycie, a później zupełnie otwarcie, dając dowody swojej antypatii i niewdzięczności.

Nieważne czy uciekłeś przed wojną, głodem, systemem czy po prostu chciałeś zapewnić rodzinie lepsze życie.

To nieprzychylne terytorium wydobędzie ukryte w twoim wnętrzu pokłady gniewu, agresji i bezsilności.

Staniesz się rozerwaną koronką, przeciętym kawałkiem drewna. Twoje marzenia spłoną na stosie brutalnej rzeczywistości.

IMIGRANCIE

 Klaśnięcie jednej dłoni Richard Flanagan.

Panie Richardzie, winszuję! W moim mniemaniu zyskał pan status czarodzieja słów i niepowtarzalnego klimatu. Melancholia w pana wykonaniu zawstydzi nawet Larsa von Triera.

Klaśniecie jednej dłoni zaparło mi dech w piersiach pozostawiając po sobie uczucie dobijającego smutku. Najpierw odgrywałam rolę biernego obserwatora, który urzeczony poetyckim językiem autora z czasem tak bardzo zaangażował się w losy bohaterów, iż w dalszej kolejności nieustannie roztrząsał w myślach trapiące ich dylematy.

Opuszczając powojenną Europę Bojan Buloh reprezentował sobą typ mężczyzny niezłomnego. Przystojny, pracowity, odważny, szybko znalazł ukochaną, dla której był w stanie wspiąć się na najwyższy górski szczyt, by w ramach dowodu miłości, zerwać dziko rosnącą szarotkę. Kwiat, symbolizujący Różę Wiatrów, z czasem stał się wyznacznikiem wędrówki, której celem był wspólny dom Bojana i Marii. A kiedy tych dwoje znalazło skromne cztery kąty w australijskiej osadzie Butlers Gorge, można by pomyśleć, iż jako małżonkowie wieść będą uczciwe życie, adaptujących się do nowego otoczenia imigrantów. Jednakże autor przewidział dla nich zupełnie inne, niepozbawione goryczy, łez i licznych nerwowych załamań, losy.

Flanagan umiejętnie przemieszał z sobą trzy czasy, subtelnie dozując informacje, dotyczące rodziny Buloh. Rozpoczął mocnym akcentem, przedstawiając czytelnikowi pierwszą scenę rodzinnego dramatu, stanowiącą zaledwie preludium do dalszej tragedii. Odbiorca książki musi zmierzyć się z surową rzeczywistością, w której matka porzuca kilkuletnie dziecko. Odejście kobiety staje się katalizatorem kolejnych wydarzeń, które ukształtują charakter małej Sonji, nie pozostaną obojętne dla jej zagubionego ojca.

Cofając się i wybiegając w przyszłość (będącą zarazem teraźniejszością) autor zabiera czytelnika w pasjonującą podróż w głąb ludzkiego umysłu. W taki oto sposób stałam się świadkiem upadku moralnych wartości Bojana, procesu, zmierzającego do samounicestwienia. Obserwowałam, jak nie mogąc poradzić sobie z odejściem żony, odsuwa się od córki, rani ją, poniża, jak obydwoje odgrywają role kata i ofiary, którzy za pomocą pięści, słów i uległości okazują sobie miłość.

Tak ciężko kochać dziecko, tak podobne do partnera, który odszedł. Tak ciężko patrzeć, jak się rozwija, dorasta, nie oskarżając je o to, że podzieli los rodzica-egoisty, tchórza, uciekiniera. Czytelnik zaś, podobnie jak Sonja, prawie do samego końca historii łudził się, że pozna prawdziwy motyw postępowania Marii, że marnotrawna żona i matka powróci na łono rodziny…

Nie trudno wczuć się w sytuację bohaterów, gdy autor otworzył najskrytsze zakamarki ich umysłów, zapraszając czytelnika do tego, by czerpał garściami wiedzę o ich pragnieniach, bolączkach i obawach. Dzięki temu prawda, nawet ta najgorsza, stawała się łatwiejsza do przełknięcia.

Kiedy sytuacja tego wymagała- Flanagan nie stronił od brutalnych opisów, od języka, kaleczącego serce. Słowa przypominały wówczas papier ścierny, boleśnie raniący wrażliwego odbiorcę książki. Innym razem pozwalał odnaleźć piękno w zimowej zawierusze, w komunijnej sukience, w (wydawałoby się) niemającym końca porodzie.

Można doświadczyć zła, upodlenia z rąk bliskiej osoby, a mimo wszystko łaknąć jej obecności, miłego słowa, jakiegokolwiek gestu.

Klaśnięcie jednej dłoni opowiada nie tylko o niepełnowartościowym życiu, zaprzepaszczonych szansach, niewykorzystanych możliwościach, codziennych morderstwach rodzinnych więzi. To także historia, poruszająca aktualny temat, jakim jest odbudowanie życia i określenie własnej tożsamości w obcym kraju, wśród wrogo nastawionych ludzi. Jej ponadczasowy charakter potęguje moje przekonanie, iż Flanagan dokonał rzeczy absolutnie pięknej, gorzko-cudnej, jaką było stworzenie opisywanej powieści.

Klaśnięcie jednej dłoni Richard Flanagan..

Klaśnięcie jednej dłoni

Richard Flanagan

Tłumaczenie: Robert Sudół

Kraków 2016

Wydawnictwo Literackie

Półka: egzemplarz recenzencki

li_lia

W październiku 2010r. zostałam mamą. Od tamtej pory godzę domowe i macierzyńskie obowiązki ze swoją pasją- pisaniem. Klawiatura jest moją najlepszą przyjaciółką. Piszę, ponieważ czuję potrzebę okiełznania myśli za pomocą liter.

Zostaw komentarz

You may use these HTML tags and attributes: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>