Monthly Archives Lipiec 2012

Nivea Baby. Pachnąca podróż do przeszłości.

4 lipca 2012 Dla dzieckaKosmetyki  11 komentarzy


Było ciepło, cicho, wszystko lekko się kołysało, a przytłumione światło ogrzewało moją twarz. Tak wyglądał cały mój świat… Gdzieś z oddali moich uszu dochodziły tylko obce dźwięki. Nie wiem dlaczego, ale wiedziałam, że kiedyś będą dla mnie ważne, że stanę się ich nierozerwalną częścią. Wtedy zupełnie się nad tym nie zastanawiałam. Starałam się jednak zapamiętać jak najwięcej z nich. Jeden z dobiegających mnie głosów utkwił w mojej pamięci najbardziej. Był miękki i delikatny, a gdy mówił wiedziałam, że mówi tylko do mnie… Ten głos słyszałam najczęściej. Czasem był dźwięczny, melodyjny i przepełniony radością, czasem melancholijny i płaczliwy, a czasem wybuchał perlistym śmiechem. Zawsze jednak był pełen miłości i czułości… Miłości do mnie… Wiedziałam to, choć zupełnie nie zdawałam sobie sprawy skąd…


Czytaj dalej

Czy warto kupić dziecku zjeżdżalnię?

3 lipca 2012 Dla domuDla dziecka  22 komentarzy


Moje dziecko nie jest chowane pod kloszem. Nie jestem zachwycona, jeśli Młoda próbuje pocałować swojego czworonożnego pupila, albo jego towarzyszkę życia, ale nie robię z tego powodu tragedii. Nie załamuję rąk, gdy córka opuszcza plac zabaw z poplamioną bluzką, brudnymi od piasku spodenkami. Pozwalam jej popełniać błędy, lecz z boku bacznie ją obserwuję.


Nie mogę pojąć zachowania matek, które wykrzykują za swoją pociechą ,,Nie biegnij, bo się przewrócisz", ,,Nie siadaj na tym, bo się pobrudzisz", ,,Nie zrywaj kwiatków, bo je piesek obsiusiał"...


Niestety coraz mniej rodziców czy opiekunów aktywnie uczestniczy w zabawach maluchów. Przychodzą na plac zabaw, zajmują miejsce na ławce, wyjmują gazetę, książkę, komórkę, a nawet netbooka, i mają w nosie cały świat.


Tymczasem dzieci, albo tworzą zgrane grupki, albo walczą o terytorium. Prawdziwym polem bitwy jest piaskownica.  Wojna o łopatki, wiaderka i grabki pochłania wiele ofiar- piaskowych zamków i babek. Niezadowolone z podziału zabawek maluchy, albo te, które nie uznają dzielenia się swoim sprzętem, potrafią być naprawdę agresywne. Niejednokrotnie rozdzielałam uderzające się po głowach panienki. Najbardziej zaskakujący jest jednak moment, w którym niezainteresowani dotąd rodzice bronią racji swojego dziecka, nie wnikając w to, co jest przyczyną kłótni i po czyjej stronie leży wina.


Nie wstydzę się wejść ze swoim dzieckiem do piaskownicy, asystować podczas kopania wielkiego dołka. Zawsze asekuruję moją córeczkę, gdy wdrapuje się na zjeżdżalnię. A jak wracamy do domu to śpiewamy sobie ,,Kulfon, Kulfon. Co z ciebie wyrośnie", albo ,,Kolorowe kredki" i utrwalam z Młodą nowo poznane słowa.


Mijamy matki, które pchają wózki ze swoimi pociechami. Większość z nich jest nieobecna. Zapewne myślą o tym, co przygotować na obiad, jak zorganizować resztę dnia. Ale niestety, przeważnie to ich maluszki, takie mało kontaktowe, nieśmiałe, przestraszone stoją w kącie placu zabaw i gdy jakieś żywiołowe dziecko (na przykład moja córa, która najchętniej każdego dzieciaka by przytuliła, pogłaskała i wycałowała) podchodzi, by złapać za rękę i zaprosić do zabawy, wpadają w histerię, odpychają, a nawet potrafią uderzyć.


Wiem, że Młoda potrzebuje kontaktu z innymi dziećmi, ale przeraża mnie stan placów zabaw w moim mieście i zachowanie ich najmłodszych użytkowników. Dlatego sukcesywnie urządzam przytulny zakątek w ogrodzie. Prócz basenu jego największą atrakcją jest zjeżdżalnia.



Czytaj dalej

(nie)Perfekcyjna pani domu

2 lipca 2012 Dla domuKuchnia  6 komentarzy


Mam wenę.


Zmierzam w kierunku kuchni.


Otwieram lodówkę.


W takiej chwili kurczak nie jest tylko kawałkiem ubitego drobiu. Widzę upieczoną, delikatną kieszonkę, która skrywa wędzonego oscypka z żurawiną albo porzeczkami. Karton z mlekiem już nie jest pamiątką po zakupach w najbliższym dyskoncie. Widzę wysoką, grubą szklankę, wypełnioną białym płynem ze wzburzoną pianką i czekoladowym sosem na dnie. Spoglądam w stronę spiżarni i czuję, jak poziom radości błyskawicznie rośnie niczym drożdżowe ciasto w piekarniku. Jedno wiem na pewno, to będzie dzień kulinarnych eksperymentów.


Wykładam na blacie produkty, które mi wydeptały ścieżki w myślach i obmyślam ciekawe połączenia. Zacieram dłonie i chwytam palcami deskę i ostry nóż. Jego ostrze lśni niczym zakończenie miecza króla Artura. Dziś sztućce będą moimi wiernymi giermkami. W powietrzu wirują płatki prowansalskich ziół przemieszane ze szczyptą bazylii. Pozbawiam marchewki odzienia i kroję je w długie paski, które nieudolnie przypominają frytki. Okraszone solą, pomalowane olejem, lądują w piekarniku. To nie będzie kolejny kandyzowany przysmak, ale wyśmienita mieszanka słodyczy, która współgra z antagonistycznymi kryształami z Wieliczki.


Cała pachnę smażonym kurczakiem. Ten aromat przeszywa mnie na wskroś, plącze włosy, wchodzi pod ubranie i otula przyjemnym ciepłem. Nie mam nic przeciwko takim kulinarnym czułościom.  Mniemam, iż Ginewra raczyła Lancelota własnoręcznie przygotowanymi potrawami i czerpała z tego tyle uciechy, co ja.


Pozostaje mi teraz nakryć mój niestety nie okrągły stół i zawołać domowników na rodzinny posiłek. Jak dobrze, że jadalnia nie jest połączona z kuchnią. Przygotowanie dań wciąga mnie dogłębnie. Wśród wirujących garnków, patelni i przypraw zdrowy rozsądek odchodzi na bok. Perfekcyjna pani domu załamałaby nade mną ręce.  Nigdy nie przygotowuję jednego dania, zawsze podaję je w towarzystwie i dorzucam pracochłonny deser. Potrafię zamienić kuchnię w pobojowisko. Wszyscy się dziwią ile naczyń zużywam do przygotowania obiadu.


Ginewra miała nade mną przewagę- służbę, która sprzątała jej komnaty. Nienawidzę porządkowania mojego bałaganu. Dziwi mnie, że czystej kuchni nikt nie podziwia, za to stertę brudnych garów każdy namiętnie krytykuje. Rozglądam się w poszukiwaniu dobrej wróżki, niech pomacha kawałkiem patyka i naprawi moją kuchnię. Czary-mary pojechały na wakacje. Zostałam sama z niebotycznym bajzlem.


Lecz oto on, dziedzic Lakmy podąża w moją stronę. Z daleka kusi aromatem konwalii i obiecuje mi pomoc w ogarnięciu mojego królestwa.



Czytaj dalej